i tu:
http://wwwybory.pl/?p=960
Co było na kartce Komorowskiego?
Kaczyński zaskoczył, bo wrócił w końcu w buty czystej wody światopoglądowego konserwatysty i nic z kokieta lewicy w nim nie zostało (małżeństwa gejowskie to łamanie prawa i tym podobne kwiatuszki). Komorowski zaskoczył, bo był – jak na niego – drapieżny i to on nadawał ton, a nie, uznawany za generalnie bardziej rzutkiego – Kaczyński. Ale ogólnie było dość nudno. Co zresztą w sztabie Komorowskiego przewidziano. I przygotowano teczuszkę, a do teczuszki włożono karteczkę
Teczka z karteczką. Póki co leży grzecznie na stoliku, ale wiadomo: jeśli w pierwszym akcie pojawia się pistolet, to wiadomo, że w końcu wypali/AFP
Żeby więc nie było na debacie za nudno, z jednej strony zbyt walerianowo, z drugiej – zbyt wąsato, Bronisław Komorowski wyjął na końcu debaty z teczuszki karteczkę i zaczął tą karteczką wymachiwać. Mówił Komorowski, że rzecz dotyczy rzekomego pomysłu Kaczyńskiego rezygnacji Kaczyńskiego z unijnych dopłat dla rolnictwa na rzecz tworzenia europejskiej armii. I że to, co trzyma w ręce jest informacją PAP.
Efekt medialny, owszem, był, bo spięty i wystraszony Kaczyński podczas rytualnego ściskania dłoni kontrkandydatowi naskoczył na Bronka tak, że aż mu cała maska spadła (“nic takiego nie było, człowieku!”), a potem dał sobie wcisnąć w łapkę karteczkę i z tą karteczką, na oczach milionów telewidzów, wyszedł z kadru z miną nietęgą.
Cóż to za karteczka mogła być?
Chodziło o wywiad dla “European Voice”, w którym to Jarosław Kaczyński, wówczas premier, miał powiedzieć coś w tym właśnie guście. Jeśli chodzi właśnie o to, to już obecny koalicjant PO, PSL, próbowało przeciw Kaczyńskiemu wykorzystać. I trochę się udało, a trochę nie.
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych (2007 rok) PSL na swojej stronie internetowej zawarło informację, że “Niedawno premier Jarosław Kaczyński w Brukseli zaproponował likwidację dopłat bezpośrednich i wszelkiego wsparcia dla rolnictwa”. Sprawa skończyła się w sądzie. Wprost” pisał o tym tak:
“PSL powoływało się na wywiad premiera dla “European Voice” sprzed ponad roku. W wywiadzie dla tego czasopisma premier miał opowiedzieć się za ukróceniem unijnych dotacji z budżetu UE dla rolników”.
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł w trybie wyborczym, że PSL musi wycofać swój spot, w którym sugeruje, iż szef rządu chce odebrać rolnikom unijne dopłaty. Biuro prasowe PSL poinformowało, że zostanie złożone odwołanie od orzeczenia sądu”.
PSL się odwołało. I co? Ano, sąd uznał, że co prawda mówić o tym, że Kaczyński “wszelkie wsparcia dla rolnictwa” chce zlikwidować nie wolno, bo to nieprawda, ale z wywiadu wywnioskować można, że mógł chcieć zniesienia dopłat. W depeszy PAP brzmi to tak:
“Sąd Apelacyjny ocenił w uzasadnieniu do środowego orzeczenia, że informacja podana w spocie była w części prawdziwa oraz, że uzasadniony jest wniosek, iż Jarosław Kaczyński zaproponował likwidację dopłat bezpośrednich.
Sąd przywołał w uzasadnieniu sierpniowy artykuł z “European Voice”, w którym tygodnik powołuje się na wypowiedź polskiego premiera, że “Kaczyński popiera zakończenie dopłat dla rolnictwa”.
I choć ówczesny rzecznik rządu Jan Dziedziczak zaklinał się wtedy, że że wypowiedź Kaczyńskiego to “wizja dalekiej przyszłości”; że premier zdecydowanie opowiada się za dopłatami dla rolników – niestety. Kto inkaustem zapisany, ten już kołem połamany.
Nawet, jeśli palnęło się wtedy Kaczyńskiemu, nawet, jeśli faktycznie z żadnych dopłat nie chciał rezygnować, wiadomo – to czasem człowiekowi myśl zgrabnie w zdanie nie przeskoczy – to Komorowski, zaraz po wygranej sądowej sprawie zaatakował Kaczyńskiego kolejną rzeczą, której ten obejść nie może, bo wyrok w niej już zapadł.
Tak więc efakt medialny jest, pytanie brzmi tylko: co z tego wynika? Czy Kaczyński naprawdę chce likwidacji dopłat, tym bardziej, że wycofywał się z tez wywiadowych rakiem z wrzątku wyjętym? Czy tylko Komorowski zagrał jakimś nieszczęsnym jarosławowym palnięciem?
Wybory są jednak wybory, wiadomo. Żegnaj zdrowy rozsądku, witaj strategio i mocny efekcie. Tą karteczką odbił sobie Komorowski wszystkie Kaczyńskiego wycieczki po łupkach odkrywkowych, po wikipediach itd. A to, czy faktycznie cios ten jest jednak trochę niżej “splotu słonecznego”, to kwestia smaku. Choć tego akurat w tej kampanii nie było zbyt wiele. Ze strony Kaczyńskiego również.
Nie możemy się doczekać środowej debaty. Bo przecież będzie się teraz musiał Kaczyński odwinąć…