Stanisław Michalkiewicz napisał niedawno: „Otóż każde reformy mają cele rzeczywiste i cele deklarowane. Łatwo odróżnić jedne od drugich, ponieważ cele rzeczywiste, czyli prawdziwe, MUSZĄ pojawić się od razu, jako naturalna i nieuchronna konsekwencja reformatorskich przedsięwzięć. Cele deklarowane natomiast albo się pojawią, albo nie. Przeważnie zresztą się nie pojawiają.”.
Rozbierając rzeczoną ustawę wg. powyższej metodologii – jej rzeczywistym celem jest nadanie urzędnikom państwowym kompetencji, które dotychczas zarezerwowane były wyłącznie dla sądów.
Widocznie rząd uważa, że wciąż ma zbyt małą władzę – i rozszerza ją kosztem sądownictwa.
Dobro dzieci i kobiet nie ma nic do rzeczy. Prościej się już chyba nie da napisać.