Zdumiewa mnie apodyktyczność twierdzeń Toronto. Zupełnie, jakby żył w Rosji i miał dostęp do niejawnych informacji. Cerkiew nie tylko kolaborowała, jak to sugeruje Toronto. Cerkiew to też krew męczenników, o czym warto pamiętać. Ogromną większość prawosławnego kleru, wiernego Bogu, zamordowano podczas i tuż po Rewolucji.
Do kogo niby Cerkiew ma wyciągnąć dłoń? Bezpośrednio do Bractwa Piusa X? Do sedewakantystów? W jaki sposób Cerkiew ma pominąć katoliczników posoborowych? Póki co, Kościół Katolicki jest jeden, acz ciężko chory i pełen agentów V Kolumny.
Może takie wyciągnięcie dłoni ma na celu również danie do myślenia ludziom uczciwym, acz zagubionym w posoborowym ekumaniactwie?
Bydlęce ataki na papieża Benedykta XVI, jakich dopuszczają się „międzynarodowe media” od wielu miesięcy, świadczą iż Papież ów jest lepszy, niż raczył ocenić go Toronto. No cóż, myślę że i Jezusowi miałby Toronto niejedno do zarzucenia, gdyby nagle się pojawił i objął tron papieski…
Benedykt XVI nie jest może idealnym papieżem, zrobił jednak wiele dobrego, a że musi udawać, iż idzie drogą swego Wielkiego Poprzednika, wynika z uwarunkowań, jakich możemy się łatwo domyśleć.