„Przy istotnym wpływie Stanów Zjednoczonych globalizm nie jest w sposób formalny związany z jakimś określonym państwem czy narodem, jawi się raczej jako twór ponadpaństwowy i ponadnarodowy”
Nie do końca, bo ma talmudyczne piętno. Wiele lat temu redakcja londyńskiej gazety Jewish World czyli „Żydowski Świat” (9 lutego 1883 r., str. 5) proroczo stwierdziła:
„Rozproszenie Żydów uczyniło ich ludem kosmopolitycznym. Są oni jedynym ludem kosmopolitycznym i na mocy tego muszą działać i działają jako czynnik roztapiający różnice narodowe i rasowe. Wielkim ideałem judaizmu jest nie to, że Żydom dane będzie pewnego dnia zgromadzić się razem w jakiś skryty sposób w jakichś, jeżeli nie plemiennych, to w każdym razie odrębnych celach; lecz to, że cały świat zostanie napełniony żydowskimi naukami i że w ramach powszechnego braterstwa narodów – szerszego judaizmu w rzeczywistości- znikną wszelkie odrębne rasy i religie. Jako lud kosmopolityczny. Żydzi wyrośli już z tego stadium życia społecznego jakie reprezentuje narodowa forma „separatyzmu”. Nigdy już nie mogą oni do niej powrócić. Uczynili cały świat swoim domem i wyciągają teraz ręce do innych narodów ziemi, by poszły za ich przykładem. Robią też więcej. Swoją aktywnością w literaturze i nauce, swoją imponującą pozycją w każdym zawodzie, modelują stopniowo myślenie nie-Żydów i systemy nieżydowskie na modłę żydowską i wszystko to co słyszymy obecnie o wpływach żydowskich oraz wszystko to co słyszeliśmy o wpływach żydowskich w przeszłości reprezentuje tylko zakończone etapy praktycznej realizacji żydowskiej Misji.”