Kiedy byłem w wieku szkolnym, w czasach betonowych chodników, bujnie rosnących trawników, królujących na drogach maluchów, dużych fiatów i syrenek, szczytem dziecięcych marzeń był rower i zegarek elektroniczny z melodyjkami. W moim mieście, nie dużym ale wojewódzkim, w pewnej kamienicy pojawił się salon automatów do gier zręcznościowych. Choć świat gier komputerowych dla mnie i mojego brata wydawał się nie z tej planety, zwykle chodziliśmy tam tylko „popatrzeć”, bo jakoś żal było przepuścić całe kieszonkowe.
Pewnego razu przechodziliśmy obok tej kamienicy z kolegą brata z klasy. Jak zwykle podziwialiśmy zaparkowanego tam Mercedesa „beczkę” w kolorze morskiej zieleni, który był dla nas jednym z cudów świata. Kolega powiedział, że ten Merc należy właśnie do właściciela owego salonu. Z wrażenia nie mogliśmy pojąć jakie to musi być szczęście posiadać tyle automatów do gier i na dodatek taki luksusowy samochód!
Wtedy kolega powiedział coś, co zawiesiło cały nasz zachwyt: „ale ten facet jest pedałem i zboczeńcem!”. Próbowałem udać, że wiem o co chodzi, chociaż jedyne co wówczas przychodziło na myśl to skojarzenie z codziennie używanym układem korbowym. Natomiast zboczenie kojarzyło się jednoznacznie z nieutrzymywaniem toru jazdy, czyli gość po prostu nie umie jeździć rowerem. Jenak w dalszej rozmowie dowiedziałem się, że „być pedałem” to coś o wiele gorszego, bo to znaczy „woleć facetów od dziewczyn”. W tym momencie przeraziłem się, że też jestem „nie tego” bo wolę się „kolegować” z chłopakami niż z dziewczynami. Na moje szczęście okazało się, że być „pedałem” to znaczy „spać i mieszkać z chłopem do końca życia i nigdy się nie ożenić!”
Byłem w szoku, bo przecież dowiedziałem się czegoś, czego nawet rodzice nie wiedzą! Na koniec, wszyscy trzej doszliśmy do wspólnego wniosku: „jaka to szkoda, że ten facet jest pedałem, bo przecież mógłby być taki szczęśliwy mając flippery i Mercedesa, że aż strach to sobie wyobrazić!”