ad 7 krzysztof M
„Nigdy nie byłem w górach… Nie było okazji. A potem pieniędzy…”
Szereg razy brałem w Tatry dzieci swoje i swoich znajomych, których nie było na to stać. Aż w tym roku dopadło mnie, że nie mogłem z różnych, ale i finansowych, powodów tam pojechać. Najbardziej ruszyły mnie zdjęcia z Pienin Słowackich, których nie miałem okazji nigdy poznać. Góry Polski (wszystkie) przeszedlem do piętnastego roku życia. Dwa razy byłem na obozach sportowych w Tatrach Słowackich i od roku 70-go za granicą bywałem tylko na zielono (i tylko w Tatrach). Miałem wiele propozycji wyjazdów czy to służbowych, czy sportowych, ale nie wolno było. I tu schodzą się nasze odczucia. Wprawdzie już dawno temu doszedłem do wewnętrznego spokoju, przestałem się złościć, nawet żałować. Pan Bóg nagle dał mi możliwość teraz wyjazdów zagranicę do brata do Szwecji i córki do Włoch. I nagle okazało się, że cieszę się ze spotkań z bliskimi, a ciekawość świata gdzieś sie wypaliła. Nagle stałem się wierny właśnie tym polskim złażonym tysiąckrotnie Tatrom, ale i Beskidom, Sudetom… Nagle okazało się ,ze kocham Mazowsze – ziemię gór całkiem płaskich i niewidocznych (zakrzywienie ziemi zasłania wszelkie wzgórza). Więcej, na podstawie rozmów z bratem dochodze do wniosku, iż fakt poznania przez niego i zwiedzenia wielu krajów nagle, w obliczu przeżytych lat gdzieś niknie. Fajnie się wspomina. Jednak nie mam najmniejszych kompleksów: wspaniale się uzupełnialiśmy. W tym czasie, kiedy ja byłem zamkniety w Polsce, on nie mógł się nawet do niej zbliżyć. I który z nas był szczęśliwszy?
Jeżeli Pan Bóg da trochę aktualnie brakującego grosza, myślę będziemy mogli razem gdzieś pojechać, pójść, zobaczyć. Zawsze pragnąłem pokazac znane mi piękno innym. To tak, jak w Ewangelii. Ktoś kto znajdzie coś wartościowego, obwieszcza to bliskim, dzieli się z nimi swą radością (Łukaszowa przypowieść o zagubionej drahmie). Chce, by wszyscy się cieszyli.
Bardzo ruszyły mnie Panskie słowa. I bardzo trudno słowami to wyrazić.
Jednak wierzę, że się uda, a wszystkich przepraszam za osobiste wspominki…