Podczas gdy amerykańskie, francuskie i szwajcarskie banki spłaciły już swoim rządom większą część otrzymanego od nich wsparcia, brytyjskie władze dotąd nie dostały z powrotem ani pensa z 66 mld funtów pomocy, jakiej udzieliły Royal Bank of Scotland oraz Lloyds Banking Group.
Przejmując udziały tych pożyczkodawców, rząd wziął na siebie również część ich zobowiązań. Odsetki od odziedziczonych w ten sposób długów kosztują rząd 3,2 mld funtów rocznie. Planowane roczne przychody ze specjalnego podatku bankowego mają przynieść budżetowi jedynie 2 mld funtów. Rząd Davida Camerona chętnie pozbyłby się udziałów w uratowanych bankach, ale nie może tego zrobić, gdyż cena ich akcji jest wciąż niższa niż w czasie, gdy je nabywał.
– Państwo powinno udzielić tym bankom pożyczek, zamiast kupować ich udziały. Jeśli rządowi uda się odzyskać z odpowiednią premią pieniądze podatników włożone we wsparcie, będzie to ważne osiągnięcie. Nikt jednak nie gwarantuje, że tak się stanie – twierdzi John Redwood, konserwatywny deputowany, były doradca premier Margaret Thatcher.Według raportu NAO – Narodowego Biura Audytu – wartość wsparcia, jakiego W. Brytania udzieliła systemowi finansowemu od 2007 r., wyniosła 850 mld funtów. Większość z tej sumy to gwarancje dla bankowych depozytów oraz niewykorzystana pomoc.
W marcu 2010 r. londyński resort skarbu oceniał, że ostateczny koszt ratowania systemu finansowego wyniesie 6 mld funtów. Poprzednia prognoza mówiła o 50 mld funtów. Zmiana odzwierciedlała poprawę sytuacji w branży bankowej. Nowszych szacunków nie publikowano. Nie wiadomo również, kiedy państwo pozbędzie się przejętych udziałów pożyczkodawców. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberga wskazują, że może się to stać za trzy – osiem lat. Eksperci mówią, że sprzedanie tych udziałów dopiero w dłuższym terminie może się okazać korzystne dla rządu.
– Trzymanie akcji banków przez dłuższy czas daje rządowi większe szanse na duży zysk. Kondycja banków przecież się poprawia i za kilka lat powinny one wypracowywać lepsze wyniki. Brytyjska pomoc dla banków wystawia jednak podatników na większe ryzyko niż np. podobne programy w Stanach Zjednoczonych – wskazuje Charles Davis, ekonomista z Centre for Economics and Business Research.Również rozważana reforma systemu bankowego może sprawić, że Zjednoczone Królestwo jeszcze przez dłuższy czas nie pozbędzie się bankowych udziałów.
Gabinet Davida Camerona ogłosił w piątek powstanie IBC – Niezależnej Komisji ds. Bankowości. Jej zadaniem będzie zbadanie, czy rozdzielenie działów bankowości detalicznej pożyczkodawców od ich jednostek zajmujących się bankowością inwestycyjną będzie korzystne. Komisja ma również znaleźć sposób na sprawne przeprowadzenie tej operacji.
– Już same prace IBC sprawią, że sprzedanie przez rząd udziałów banków, którym udzielił pomocy, będzie niemożliwe w krótkim terminie. Inna sprawa, że sytuacja na rynku takim sprzedażom obecnie nie sprzyja– zauważa Jeremy Scott, odpowiedzialny za sektor światowych usług finansowych w londyńskim oddziale PricewaterhouseCoopers.
Wielka Brytania wyjdzie więc na ratowaniu banków gorzej niż np. Francja. Rząd w Paryżu zarobił już na udzielonej w latach 2008 i 2009 pomocy bankom 2 mld euro. Szwajcaria zarobiła natomiast 1,2 mld franków na wsparciu dla UBS.