Dobrze, że jeszcze w TOPR (rownież GOPR) nie zginęły stare zasady, chociaż następca Zaruskiego – Józef Oppenheim był oskarżany o malwersacje i wręcz żądanie zapłaty za poszukiwania zaginionych. Ludzie sa tylko ludżmi.
Gwoli prawdy historycznej trzeba dodać, że mimo wielu niezwykle trudnych akcji ratunkowych, przez wiele dziesięcioleci nie było podczas tych akcji ofiar wśród ratowników. Dopiero 11 sierpnia 1994 roku, (a więc minęla właśnie 16-ta rocznica) runął śmigłowiec z dwoma ratownikami: Januszem Kubicą i Staszkiem Mateją oraz dwoma pilotami: Bogusławem Arendarczykiem i Januszem Rybickim. Najprawdopodobniej powodem była wada produkcyjna śmigła, ale zrobiono wszystko by nie wypłacać odszkodowań rodzinom. Skąd my to znamy. Nie ważne, że zginęli Ci, którzy wielokrotnie nieśli pomoc nie bacząc na porę dnia, ni na warunki atmosferyczne. Jak trudna to czynność wiedzą tylko ci, którzy sami w tym brali udział.
Klimek Bachleda leży na Nowym Cmentarzu, Janusz Kubica i Staszek Mateja we wspólnym grobie na Pęksów Brzyzku. Pęksów Brzyzek jest miejscem szczególnym: każdy niemal grób to historia: przewodnicy, ratownicy, kurierzy ale i ludzie kultury.
Cześc Ich pamięci.