Inny „kult”: Nie ma boga prócz Lecha, a Jarosław jest jego prorokiem
Maciej Eckardt: „Kto następny po Ziemkiewiczu?”
„Obrońcy Kaczyńskiego powołują się na przykład Węgier, gdzie równie wyszydzany i niszczony w mediach Wiktor Orban odniósł ostatecznie miażdżące zwycięstwo. Nie zauważają tylko, że Orban pracował na ten sukces w zupełnie inny sposób, budował sprawną strukturę polityczną, a nie sektę, i skupiał się nie na symbolach, tylko na punktowaniu błędów i nadużyć nieudolnego rządu”
– napisał w dzisiejszej „Rzepie” Rafał Ziemkiewicz. W swoim tekście na warsztat wziął zachowanie Jarosława Kaczyńskiego po katastrofie smoleńskiej oraz jego szanse na powrót do władzy. Tekst, jak to tekst Ziemkiewicza, interesujący i trafny. Warto jednak odnotować jedno słowo, którego użył autor, bedące tak naprawdę puentą tego, czym jest dzisiaj PiS pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego – SEKTA.
Zwracają na to uwagę nie tylko lewicowi i liberalni publicyści, ale – co odnotowuję z satysfakcją – także prawicowi. Po okresie erupcji emocji związanych z katastrofą smoleńską oraz nadzieją, że Jarosław Kaczyński jednak wygra wybory prezydenckie, na prawicowych publicystów zaczyna zstępować światło trzeźwego osądu.
Po tygodniach dziennikarskiego amoku oraz kunktatorstwa (a nuż wygra Kaczor), na dziennikarskiej prawicy, coraz częściej zaczynają padać słowa o „nagim królu”. Głośna polemika pomiędzy Pawłem Lisickim, a Jarosławem Kaczyńskim była tego preludium. O tyle ciekawa, że prezes PiS, chyba jak nigdy dotąd, rzucił się w wir nerwowej i obszernej polemiki z dziennikarzem, który jedynie delikatnie wypunktował obłudę pierwszego rycerza prawicy. Ciekawe, czy z równą determinacją pan prezes zmierzy się z Rafałem Ziemkiewiczem?
Czy PiS jest sektą, a Jarosław Kaczyński Davidem Koreshem prawicy? Dobre pytanie. Mamy niewątpliwie do czynienia z „guru”, który rozstrzyga o „życiu” i „śmierci” członków swojej „sekty”. Mamy fanatycznych wyznawców, zwanych „Zakonem”, gotowych rozszarpać każdego, kto wielkiemu „guru” zagrozi. Mamy sacrum (katastrofa smoleńska) i tworzony na jego użytek zestaw obrzędów i rytuałów. Mamy dychotomiczny podział świata: my (siły jasności i prawdy), oni (słudzy diabła i mamony). Mamy elementy apokaliptyki: Polska ginie, jeśli nie odzyskamy władzy, naród sczeźnie w odmętach liberalnej otchłani i nastąpi koniec ojczyzny. Mamy syndrom oblężonej twierdzy: wszyscy nas atakują, bo tylko my stanowimy ostatni bastion prawdy, wszędzie zdrada. Mamy wybraństwo: tylko Prawo i Sprawiedliwość jest zdolne przywrócić uczciwość w kraju i wynieść Polskę na należne jej w świecie miejsce.
Można by tak wymieniać długo. Widzą to wszyscy trzeźwo patrzący na rzeczywistość. Widzą to także liczni członkowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie mają jednak w sobie dość odwagi, by krzyknąć – stop! Ci rozsądniejsi zamilkli i uszli w cień. Na placu boju zostali najbardziej nawiedzeni, specjaliści od „ruskich trumien” i „zbrodni smoleńskiej”. Krzyknęli za to publicyści sprzyjający dotychczas PiS-owi. Szkoda, że nie wcześniej, kiedy szaleństwo dopiero wzbierało, kiedy razem z Jarosławem Kaczyńskim siali wiatr. Dzisiaj się dziwią, że mamy burzę oszołomstwa, nawiedzenia i nieliczenia się z wyborem, jakiego dokonali Polacy. Że niecnie wykorzystuje się nadwrażliwość religijną pogubionych osób, by ugrywać nie tylko na płaszczyźnie politycznej, ale i religijnej. Że mitomania i wszelkiego rodzaju cierpiętnictwo stały się wyróżnikiem prawicy.
Na Ziemkiewicza posypią się zapewne gromy, zwłaszcza, że jego tekst nagłośniła „Gazeta Wyborcza”. Mam nadzieję, że nie ulegnie szantażowi moralnemu: jak to, Ziemkiewicz ręka w rękę z Michnikiem we wspólnym froncie przeciw PiS-owi? Nie czas na uleganie takim podszeptom i nie sądzę, by uległ im Ziemkiewicz. Teraz toczy się walka o uratowanie zdrowego, prawicowego rozsądku, którego największym grabarzem jest dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość. Im więcej trzeźwych i niepoprawnych pisowsko komentarzy i analiz na prawicy, tym lepiej.
Psychodrama, jaką serwuje nam dzisiaj Jarosław Kaczyński, musi się jak najszybciej skończyć. Jeśli będzie trwać dłużej, przyniesie opłakane żniwo. Zamiast racjonalnej polityki, będziemy mieć do czynienia z polityczną gnozą, zamiast z komplementarnością prawicowych odcieni – monopolem i dyktaturą kapciowych Jarosława Kaczyńskiego, zamiast intelektualnym fermentem – chórem potakiwaczy, zamiast uśmiechniętą i wyciągającą do współczesnego świata dłoń prawicą – warczącym na wszystkich Stronnictwem Smoleńskim im. Edwarda Gierka.
No to jak Panowie publicyści, kto następny po Ziemkiewiczu?
Maciej Eckardt
http://www.eckardt.pl