Brak zdecydowanego potępienia przez hierarchów Koscioła „szatańskich” ekscesów jakie kilka dni temu miały miejsce pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu tylko rozzuchwala antychrześcijańską łobuzerię.
Po podpaleniu „bydgoskiego krzyża” w przypadku nieodnalezienia i nieukarania jego sprawców należy spodziewać się nastepnych akcji tego typu.
Ktoś chyba na tym blogu (w innym temacie, pośrednio …) zauważył, że właśnie ten tzw. „krzyz smoleński” był być może tym, którego należało stanowczo bronić nie ze względu na przypisywaną mu (przez anty-pisowskie koterie z prawa i z lewa) wymowę polityczną ale z tego względu, ze jest to chrzescijański (znak) symbol męki i zmartwychwstania Chrystusa i żaden Chrześcijanin nie może pozostawac obojętny na jego profanację (a w przypadku nocnych ekscesów podpitej tłuszczy mieliśmy do czynienia z profanacją).
W podobnym tonie pisałem na innym blogu(mającym „prawicę” w nazwie) ale za kazdym razem jakiś „prawdziwy Katolik” uswiadamiał mi, że ten krzyż jest znakiem architektów proamerykańskiej i antyrosyjskiej polityki i dlatego nie zasługuje na naszą „obronę” i pozostawienie go przed pałacem prezydenckim. Ale teraz rozumiem, ze gdyby tak było w istocie to raczej ten (i kazdy inny) Krzyż nie mobilizowałby do działania i niewywołaywał by takich emocji u wrogów Chrześcijaństwa.
↧
Skomentuj Bydgoszcz: próba spalenia krzyża na brzegu Brdy, którego autorem jest Aleksy
↧