a jesli juz zamach to napewno nie „ruski”e za nim stoja jak to w „porywie” serca słyszy Cejrowski. Ten też do sekty pisiackiej wstąpił?.
…Z racjonalnego punktu widzenia szansa, że Rosjanie zamordowali Lecha Kaczyńskiego jest absolutnie minimalna, a to z kilku powodów:
1. Nikt normalny nie morduje obcej głowy państwa na własnym terenie, gdyż jest pierwszym podejrzanym. I zresztą – jakby nie patrzeć – dla milionów polskich romantyków Rosjanie są pierwszymi podejrzanymi. Być może, że rosyjska szkoła polityczna jest makiaweliczna i nie zna pojęć moralnych, ale na pewno nie kierują rosyjską polityką idioci. Gdyby Rosjanie chcieli spróbować dokonać takiego zamachu, to mogliby to zrobić rok wcześniej w czasie podróży Lecha Kaczyńskiego po Azji. Np. Mongolia – gdzie lądował prezydencki samolot – była znakomitym miejscem aby go zestrzelić i zwalić winą np. na Chińczyków.
2. Kto morduje głowę obcego państwa na 3 miesiące przed wyborami, których Lech Kaczyński nie miał żadnych szans wygrać, a wcale nie była pewny nawet jego udział w 2 turze? Wprawdzie dziś robi się zeń świętego, ale 9 IV miał poparcie na poziomie max. 20% i elektorat negatywny na poziomie 50%.
3. Po co w ogóle mordować Prezydenta RP, skoro – wedle konstytucji, którą Rosjanie na pewno dobrze znają – nie ma on żadnych realnych uprawnień w polityce zagranicznej, poza żałosnymi recitalami na głównym placu w Tbilisi? Jeśli polska polityka zagraniczna tak bardzo by Rosjan uwierała, to naturalnym celem zamachu byłby Donald Tusk.
Oczywiście, mam pełną świadomość, że te racjonalne argumenty nie dotrą do fanatyków, bowiem oceniają politykę przez pryzmat „porywów serca”. Dla tych ludzi wszelka racjonalna argumentacja jest wyłącznie synonimem „agenturalności”. Smutne, że tak wygląda dzisiejsza polska „prawica”: zero rozumu, maksimum uczuć.
Adam Wielomski