W świecie i Polsce również od wielu już lat tzw. rzecznicy praw dzieci starają się zbuntować młode pokolenie przeciwko dorosłym. Od lat obserwowaliśmy to na gruncie szkolnym. Owoce tego stanu rzeczy zbieramy dziś. Ostatnie lata przyniosły kolejne kampanie medialne nakierowane na odebranie rodzicom władzy rodzicielskiej.
Uderzenie w relacje dzieci do rodziców jest naruszeniem przez państwo czwartego przykazania Dekalogu („Czcij ojca swego i matkę swoją”). Respektowanie czwartego przykazania było jednym z fundamentów ładu moralnego cywilizacji łacińskiej.
Działanie przeciw rodzinie wypływa z ideologii lewackiej szkoły frankfurckiej. Jej „teoria krytyczna,” zawierała niszczycielski krytycyzm wobec kultury zachodniej, łącznie z chrześcijaństwem, władzą, rodziną, hierarchią, moralnością, tradycją, z etyką seksualną, lojalnością , patriotyzmem i konserwatyzmem. Rodzina, według niej, jest wylęgarnią rasistów i faszystów zaś kulturę uważano za zjawisko faszystowskie i wypaczenie psychologiczne. Kultura chrześcijańska hoduje faszyzm, dlatego głównym celem było zniszczenie rodziny. Ideolodzy tej szkoły Lukacs i Wilhelm Reich wierzyli , że zniszczeniu rodziny może sprzyjać rewolucyjna polityka seksualna i wczesne wychowanie seksualne.
Obecnie również postmodernizm ogarnia swoim wpływem kulturę i mentalność narodów w krajach postkomunistycznych. Postmodernizm, głoszący kompletny relatywizm poznawczy i moralny; skrajny, nieliczący się z dobrem wspólnym indywidualizm; materializm konsumpcyjny, nieopanowany utylitaryzm, a w sposób szczególny hasło wolności człowieka od wszystkiego i do wszystkiego. W myśl filozofii postmodernistycznej każdy może czynić wszystko co zechce albo zaniedbywać wszystko, ponieważ wszystko jest tyle samo warte, każdy może mieć własną prawdę i własne dobro moralne, nie istnieją żadne absolutne kryteria – ani poznawcze, ani etyczne, ani estetyczne. Nadszedł czas moralnej samowoli, której nie ogranicza żadna absolutna wartość, bo takich wartości, zdaniem postmodernistów, nie ma.
Propaguje model człowieka wyzwolonego od prawdy i moralności, od stałych przekonań i stałych miejsc zamieszkania. Model kosmopolity, bez ojczyzny, bez domu, bez stałych wartości i bez wychowania, ponieważ wychowanie ogranicza. Taki człowiek, nie pracuję nad swoim charakterem; nie ma żadnych ideałów, stałych wartości i żadnej tożsamości. Nie liczy się światopogląd, religia narodowa kultura. Na człowieku nie ciążą żadne obowiązki, gdyż wszystko, cokolwiek uczyni, będzie tyle samo warte. Nie powinien więc niczego, ani nikogo traktować zbyt poważnie. Jedynym jego celem jest bawić się, korzystać z wszelkich dóbr i z każdej nadarzającej się przyjemności, nie myśląc o konsekwencjach. Powinien wszystko akceptować. Niczego nie wolno mu oceniać negatywnie. Tylko wówczas zasłuży na miano tolerancyjnego człowieka. Tylko wówczas zmieści się w ramach jedynie słusznej, jak twierdzą postmoderniści, postawy życiowej, którą wyraża poprawność polityczna -będąca nowym, „totalitaryzmem bezideowości”.
Dziś realizuje się szkodliwe utopie dwulicowego B. Spocka, ojca permisywizmu (postawa nieograniczonej tolerancji, zakładająca bezużyteczność lub nawet szkodliwość zakazów obyczajowych) i ruchu kontestacyjnego młodzieży; propagatora wychowania antyautorytarnego, guru dla pokolenia hipisów. Promował ideę wychowania dzieci bez tradycyjnej surowości, także optymizm, ufność i samodzielność Twierdzenia Spocka uznawane były za dogmaty i wywarły największy wpływ na umysłowość Zachodu.
Całkowicie zanegował rodzicielski autorytet i wszelką dyscyplinę. Karanie dziecka bez względu na jego czyn nazwał zbrodnią. Dotyczyło to nie tylko kar fizycznych, ale nawet okazywania dziecku dezaprobaty. Jego zdaniem dziecko potrzebuje jedynie poczucia bezpieczeństwa ( Uwolnienie od stresów) a takie poczucie mogą mu dać rodzice przez wyłączne okazywanie bezwarunkowej miłości. Chcąc aby dziecko prawidłowo rozwiało się , trzeba go zaakceptować i otoczyć serdecznością. Niczego nie wolno mu narzucać, bo dziecko ma rzekomo wrodzony instynkt dobra i jeżeli pozwoli mu się swobodnie rozwijać na pewno odnajdzie właściwą drogę. Spock przekonywał, że wychowanie dzieci według jego rad wychowają ufne szczęśliwe pokolenie. Wystarczy więc okazywanie dzieciom miłość, co w praktyce oznaczało spełnianie wszystkich zachcianek swych pociech. Nastąpiło wówczas odejście od dotychczasowego rygorystycznego wychowania. Pierwsze pokolenia takich wychowanków zaczęły palić na ulicach flagi USA, karty powołań do wojska ( rewolta studencka 1968, szerząca się narkomania, przestępczość, upadek rodziny. ) W efekcie zaleceń Spocka wychowano pokolenie ludzi krańcowo rozpieszczonych, nieodpowiedzialnych i nieobowiązkowych, spędzających życie przy gitarze, z maksimum przyjemności. Więc uprawiano seks zwyczajem podwórkowych kotów. Zażywanie narkotyków uznano za zwyczajne prawo. Młodzieży nie obciążano nauką w szkole, w efekcie wyrosło pokolenie nieuków, bez zdolności przewidywania skutków swoich poczynań, z poczuciem wyższości nad starszymi. Pokolenie to nie dorosło do obowiązków wobec ojczyzny, rodziny i siebie. Ci niedojrzali ludzie zostawali rodzicami, nic nie mającymi do przekazania swoim dzieciom. Szkoły przestały być miejscem pracy twórczej uczniów i nauczycieli, miejsce gangów nastolatków, narkomanów i dealerów narkotykowych, gdzie dochodzi w nich do masowych zbrodni. Nastolatki mają po kilkoro dzieci niewiadomo czyich ojców. Tak kształtuje się nowy typ sezonowej rodziny.
Od czasu rewolucji kulturalnej na zachodzie liberalizm podżega młode pokolenia do buntu przeciwko dorosłym. Pokolenie rewolucji kulturalnej opanowało ważne instytucje i wpływa dziś w sposób zasadniczy na prawodawstwo europejskie. Dlatego w wielu krajach zachodnich rodzina jest w totalnej rozsypce.
Szwecja była pierwszym krajem, który podważył autorytet rodziców i ten totalitarny eksperyment na rodzinie trwa od 30 lat. Urzędnicy porywają z domów corocznie ok. 20 tys. dzieci które wyrastają na przestępców. Dzieci są zdemoralizowane, donoszą i stosują przemoc wobec rodziców, nauczycieli i rówieśników. Zniszczono zaufanie i miłość w rodzinach. Statystyki dowodzą, że dzieci, które odebrano w taki sposób rodzicom i oddano je do rodzin zastępczych, mają problemy emocjonalne. Z danych wynika też, że większość przestępców przebywających w więzieniach wychowywało się właśnie w rodzinach zastępczych. Po programie telewizyjnym dokumentującym, jak te dzieci były traktowane w rodzinach zastępczych, rząd zdecydował się powołać komisję do zbadania sprawy. W tym roku zaprezentowano raport z jej prac. Wskazywał on, że z powodu odebrania siłą dzieci rodzicom warunki ich życia, pogorszyły się kiedy trafiły one do rodzin zastępczych. Dzieci całkowicie utraciły kontakt ze swoimi rodzinami, w rodzinach zastępczych zaś doświadczyły braku miłości, nieodpowiedniego towarzystwa , zaczęły mieć trudności z nauką, a także problemy emocjonalne. Minister ds. socjalnych był zszokowany wynikami raportu. Oczywiste stało się, że stosowanie tych przepisów niszczy życie rodzin. W Nowej Zelandii 87 proc. mieszkańców było przeciwnych podobnym regulacjom, a mimo to liberalny rząd i parlamentarzyści przeforsowali je. Ale trzy lata temu zaczęto zbierać podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie i udało się. Rok później przeprowadzono plebiscyt, w którym 87 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko wejściu antyrodzinnych postanowień. Ludzie protestowali przeciwko robieniu kryminalistów z dobrych rodziców!
W wersji sowieckiej takie prawo kojarzymy z nazwiskiem Pawki Morozowa, który wydał swoich rodziców na katorgę. W czasach ZMP w Polsce też to miało miejsce.
Nowelizacji ustawy przeciwko rodzinie
W końcu listopada Rada Europy zainaugurowała w Polsce zakrojoną na szeroką skalę kampanię przeciwko karom cielesnym. Nowelizacja ustawy karnej przeciw przemocy została uchwalona. Otwiera się puszkę Pandory, wywołując wiele nowych problemów, tak jak w Szwecji. Ustawa zakazuje karcenia przy wychowaniu dzieci oraz poddaje rodzinę samowoli urzędniczej. Taka regulacja jest nie do przyjęcia zarówno z powodu błędnych założeń filozofii wychowania, jak i z powodu sprzeczności z prawami nadrzędnymi. Bez echa przeszła krytyka ze strony kompetentnej Krajowej Rady Kuratorów.
Błędnym założeniem jest, że władza państwowa powinna nadzorować rodziny, narzucać im zasady i rozbijać je. Krótko mówiąc państwo uznaje się za rzeczywistość nadrzędną. Tymczasem historia pokazuje, że rodzina była zawsze podstawową komórką społeczną, a państwo to zjawisko wtórne. Bez rodziny nie może istnieć państwo, gdyż w nich się rodzą i kształtują obywatele zapewniający mu przetrwanie. W starożytnej Grecji i Rzymie państwo zachęcało do małżeństwa i posiadania dzieci.
Powołanie system nadzoru nad rodziną jest przejawem myślenia totalitarnego. Rodzina jest uznawana , w myśl szkoły frankfurckiej, za instytucję przemocy a nie jako podstawowa komórka społeczna, której daje podwaliny wychowania.
Ustawa przyjmuje definicję przemocy w rodzinie zbyt szeroko. Kategorycznie zakazuje nie tylko klapsa, ale o wszelkie „ograniczanie dzieciom wolności”, np. krytykowanie czy zabranianie czegokolwiek , np. działanie naruszające wolność, w tym seksualną. W tej sytuacji od dzieci nie można będzie wyegzekwować niczego. Ustawa zabrania karania i ganienia, narzucając permisywność!
Definicja ta ma mało wspólnego z potocznym pojęciem przemocy. Wszystkie ograniczenia mogą być według ustawy powodem do szpiegowania rodziny. Do nadzoru każdej rodziny wystarczy podejrzenie, że rodzina jest „zagrożona wystąpieniem przemocy”. Wystarczy donos a więc jest pole do nadużyć. Urzędnicy będą mogli zabrać dziecko z domu rodzinnego.
Ustawa niweluje się różnicę między sadyzmem a skarceniem wychowawczym. Klapsy nie wywołują żadnych złych skutków, chociaż w kampanii propagandowej dopuszczano się do manipulacji, pokazując dzieci z wstrząsem mózgu itp. Dla dziecka lekki ból jest sygnałem, że zrobiło coś złego, że są pewne granice zachowań. Do rodziców należy wybór środków wychowawczych, zwłaszcza że mają oni obowiązek utrzymywać dziecko do pełnoletności i ponoszą za jego czyny odpowiedzialność , a więc gdzie tu jest logika?
Ustawa nakazuje usuwanie sprawców t.zw. przemocy z mieszkania, nawet z własnego (naruszenie art. 21 Konstytucji), udział w szkoleniu edukacyjnych oraz zakazuje zbliżania się do ofiar, czyli za odwiedzenia swojego dziecka może grozić do trzech lat więzienia.
Ustawa przyczyni się do dalszej depopulacji , do unikania potomstwa, bo kto będzie hodował dzieci i spełniał ich kaprysy , by ewentualnie zostać posądzonym w przyszłości o przemoc, zostać wypędzonym z domu albo być zamkniętym w więzieniu. W takich okolicznościach na posiadanie dzieci decydować się będą albo ludzie lekkomyślni, albo masochiści, albo gotowi znosić wszystkie upokorzenia.
W poradniku pracownika socjalnego Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zachęca do możliwie szerokiego rozumienia przemocy (popchnięcie ,przemoc psychiczna: a to: „wyśmiewanie, poniżanie, upokarzanie, zawstydzenie, narzucanie własnych poglądów, krytykowanie, kontrolowanie, ograniczanie kontaktów, stosowanie gróźb, szantażowanie, krytykowanie zachowań seksualnych. Przemoc to także „niezaspokajanie podstawowych potrzeb rodziny”, może się okazać „przemocą ekonomiczną”. Co za nonsens: wstyd jest właściwy tylko człowiekowi i jest jednym z motywów ludzkiego postępowania, stoi na straży moralności człowieka. Kontrolowanie i ograniczanie kontaktów z marginesem społecznym jest przecież racjonalnym wymogiem pedagogicznym.
Dawanie klapsów to nie znęcanie się. Niekiedy w ostateczności trzeba zastosować taki środek, aby zdyscyplinować dziecko i skłonić je do przestrzegania pewnych zasad i zapewnić mu bezpieczeństwo. Rodzice mają obowiązek sprawdzać, co dziecko robi. W każdym społeczeństwie stosowane są metody służące dyscyplinowaniu dzieci. Przez nadmierną ingerencję urzędnicy socjalni zamiast pomagać rodzinie mogą niszczyć harmonię relacji rodzice- dzieci.
Ustawa jest sprzeczna z wielowiekową sprawdzoną tradycją wychowawczą, gdzie obowiązywała dyscyplina .Miłość nie polega na pobłażaniu, nie każdy kto pobłaża kocha. Bez konsekwencji za swe postępowanie wychowa się ludzi nieodpowiedzialnych, anarchistów, którzy nie skojarzą złych czynów z przykrymi skutkami.
Ustawa jest sprzeczna też z papieską Kartą praw rodziny (1983). Nauczanie JPII ,wbrew publicznym deklaracjom, poszło w zapomnienie, w którym mówił ,że prawa rodziny są niezbywalne i nie zależą od państwa.
Nasuwa się też pytanie :jak się ma ta surowość prawa wobec sprawy zabijania nienarodzonych, czyż to nie jest przemoc?
Ustawa w wielu punktach narusza Konstytucję RP i kodeks rodziny. Traktuje rodzinę jako siedlisko przemocy i odbiera uprawnienia rodzinie, wprowadzając masowy nadzór typu policyjnego w przypadku najlżejszego podejrzenia, czy donosu. Ustawa zabrania stawiania wymagań wychowawczych. Ogranicza prawo do ochrony życia prywatnego, rodzinnego, dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym” (art. 47). Przepis o zabieraniu dzieci wbrew ich woli rzez pracownika socjalnego stoi w sprzeczności z art. 48: „ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu”. Zgodnie z konwencją praw dziecka ONZ dziecko ma prawo do rodziców.
Według Konstytucji art. 48: „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Artykuł 53 wyszczególnia wychowanie moralne i religijne. Nowelizacja ustawy natomiast narzuca wychowanie permisywne, bez kar, ze swobodą seksualną małoletnich. Już wielki prekursor filozofii europejskiej Pitagoras mówił, że życie seksualne wymaga nie tylko dojrzałości fizycznej a nade wszystko dojrzałości umysłowej i społecznej.
Ustawa zakazująca stosowanie kar cielesnych pozornie służy dzieciom. W istocie w sposób podstępny godzi w rodzinę. Usuwa jeden ze środków władzy rodzicielskiej, który prawidłowo stosowany jest korzystny dla dziecka. Odejście w pedagogice od zasady, że za czyny dziecko powinno ponosić konsekwencje, aby mogło się uczyć się dobrych zachowań , jest wielkim nieporozumieniem . Ingerowanie władzy w delikatna sferę wzajemnych relacji w rodzinie , aby rodziców doprowadzić do prokuratury budzi poważne obawy, że jest pretekstem do postawienie w stan oskarżenia normalnej rodziny, która według nich jest siedliskiem zła i faszyzmu. Czy przypadki maltretowania dzieci, szeroko ostatnio nagłaśniane w środkach masowego przekazu, miały miejsce w normalnych rodzinach czy też w wolnych związkach, wśród alkoholików i w konkubinatach ? Powstaje pytanie, dlaczego w Polsce nawet najbardziej absurdalne pomysły stworzone przez ideologów neolewicy europejskiej są tak łatwo przyjmowane?