Panie Mirosławie, cieszy, że nie ma Pan nic przeciwko Tradycji, a zapewne i przeciw Ewangelii – bo jedna bez drugiej istnieć nie mogą. Jednym słowem – w morzu kłamstw i herezji posoborowych, znajduje Pan jakiś mały kącik także dla prawdy.
Nie wiem, czemu uczepił się Pan ks. Trytka – proszę raczej powiedzieć, czy głosi jakąś nieprawdę i jaką.
Nikt też tu nie wyśmiewa prostych ludzi, owych przysłowiowych babulek wiejskich, których pobożność mogła by nam służyć nam za przykład. Jeśli już kogoś się tu wyśmiewa, to (pół)inteligentów, zadufanych w sobie katoliczników, którzy g…o wiedzą w własnej religii, ale się mądrzą.
Słusznym jest zostawić rozważania teologiczne ludziom mądrzejszym od nas – ale w chwili, gdy różnice między tym, co głosił Chrystus (idźcie i nauczajcie) a tym, co głosi dzisiejsza hierarchia (dialogujcie i szukajcie wspólnej prawdy z heretykami!) stają się oczywiste, nie można wszystkiego zrzucać na naszego proboszcza. Nie po to dał nam Bóg talenty, byśmy je marnowali i tkwili świadomie w błędzie i głupocie.
Sam jestem lefebrystą, ale muszę powiedzieć, iż wiele racji mają sedewakantyści gdy mówią, że papieże po Piusie XII sami swym postępowaniem, automatycznie pozbawili się urzędu.
Przy okazji: obłęd posoborowy zaczął się w Polsce nie w roku 1965, ale dopiero po śmierci kard. Wyszyńskiego, wielkiego przeciwnika II Soboru Watykańskiego. Opóźnił on w Polsce ten proces o jakieś 20 lat. I to z tego okresu pochodzi ks. Jerzy Popiełuszko i inni męczennicy.