A propos Judeopolonii nigdy nie za wiele przypominania tej antypolskiej idei.
Muszą ją poznać wszyscy młodzi Polacy wchodzący w dorosłe życie. Muszą wybrać nie potomków humerów, fejginów, bermanów, stalinów, cyrankiewiczów, ale ludzi dla których POLSKOŚĆ TO CODZIENNA, DUMNA NORMALNOŚĆ, SIŁA, WARTOŚĆ NADRZĘDNA.
Dokładnie tak jak dla największych Polaków w 1918 roku, i w 1939 roku. To NASZA POLSKA ZIEMIA. obcy nie maja do niej żadnych praw.
Jak dawno, długo przed H.Pająkiem, pisał o tym Feliks Koneczny: http://www.kki.pl/piojar/polemiki/land/land2.html
(….) Żydzi w Ameryce zebrali 400 milionów dolarów na poparcie żydowskiego handlu w Polsce i na wykupno ziem z rąk polskich. W styczniu 1917 r. zażądali rękojmi, żeby w przyszłej Polsce żargon stal się językiem urzędowym w szkole, w sądzie i urzędzie. To nic jeszcze! W wiedeńskiej „Judische Zeitung” oświadczył Nathan Birnbaum we wrześniu 1915 roku, co następuje: „Nie pojmujemy bynajmniej, dlaczego Polacy mieliby mieć więcej prawa, by żądać spolszczenia naszych mas żydowskich, aniżeli my może zażydzenia mniejszości polskich w miastach żydowskich”. W roku 1917 wniesiono do władz niemieckich olbrzymią petycję o wprowadzenie żargonu do szkól, zażądano katedry języka żydowskiego w uniwersytecie warszawskim, nawet osobnego uniwersytetu żydowskiego, a tymczasem zawieszenia wykładów w soboty i święta żydowskie. Śmiałe żądania podsycane były przez niemieckich okupantów. Dano temu wyraz na zewnątrz. W stolicy Polski, w murach wielkiej synagogi, nastąpiło nareszcie uroczyste zbratanie dwóch potęg wrogich polskości i chrześcijańskiej cywilizacji. Miało to miejsce za późno (we wrześniu w roku 1918, w uroczysty dla Żydów ,,Dzień Sądny”, obchodzony rok rocznie gdy w mury bóżnicy wstąpiła manifestacyjnie cala generalizacja najwyższych dygnitarzy Germanii, przyjmowanych uroczyście przez rabinów. Jednocześnie z tym obowiązywał w Warszawie surowy zakaz dla armii Niemiec, by nikt z żołnierzy nie śmiał wstępować do katolickich świątyń polskich). Zarazem atoli zlokalizowano porozumienie do samego tylko przyszłego „królestwa polskiego”, jakie Niemcy urządzą. W krótkości można przytoczyć kilka zaledwie przykładów, lecz nie chodzi tu o nic innego, jak tylko o charakterystykę walki o Judeopolonię, którą miały utworzyć Prusy. W Berlinie wydano mapę, na której widniało „Konigsreich Polen”, utworzona z Kongresówki mniej więcej (w rozmiarach znacznie jeszcze większych od obmyślonej następnie tzw. Beselerówki) z adnotacją, „Polen stark mit Juden vermengt” i objaśnieniem, że to będzie równouprawniona mniejszość narodowa. Zająwszy Warszawę, opracowały władze pruskie tegoż jeszcze roku program tego „dwunarodowego państwa”. Ambasador niemiecki w Waszyngtonie, Bernstorff, robił Prusom reklamę wśród żydostwa amerykańskiego, posyłając do redakcji „The American Jewish Chronicle” zapewnienie, jako to, co Niemcy przygotowują w nadwiślańskiej Judeopolonil, „prześciga wszelkie dotychczasowe konstytucje dla Żydów”.
„Niemiecki sekretarz stanu spraw zagranicznych, Zimermann, w odpowiedzi na, zapytanie „The American Jewish Chronicle” za pośrednictwem ambasadora przed jego wyjazdem z Waszyngtonu, oświadczył, że nowy statut organiczny gmin żydowskich w Polsce przekracza pod względem rozległości wszystko, co Żydzi dotychczas kiedykolwiek posiadali”.
„Statut autonomiczny żydowski daje już możność tworzenia własnych szkół z własnym odrębnym systemem edukacyjnym. Kwestia autonomii narodowej Żydów może być rozstrzygnięta tylko przez konstytucję polską, na podstawie wzajemnej zgody Polaków i Żydów, dla uniknięcia konfliktu z obopólnych interesów. Rozporządzenia niemieckie zapewniają w każdym razie kwitnące życie Żydom w Polsce i postęp ich rozwoju bez żadnych przeszkód. Gminy Żydowskie mają prawo dowolnie organizować swój własny system podatkowy, organizować poważne korporacje do obrony interesów żydowskich, tworzyć gminne rady administracyjne żydowskie, oraz najwyższą, żydowską Radę. Wszystko to pozwoli Żydom wziąć udział w przyszłym rządzie Polski .”
„Nadto zapewnił Besseler, że Żydzi w każdym razie nie będą zmuszani do obowiązkowej służby wojskowej w armii polskiej, do której jednak będą mogli wstępować jako ochotnicy”.(…)
To czyją tak na prawdę politykę „modernizacji i uzawodowienia polskiej armii” realizuje rząd D. Tuska?