Oczywiście, pani Annah, że jest u mnie metoda: nazywa się ona „próba dotarcia do prawdy”. Jaka by nie była.
Niech mnie Pani nie rozśmiesza, że można się czegoś dowiedzieć, idąc do nich na rekolekcje albo korzystając z ich stron oficjalnych. Tyle samo można się dowiedzieć, co i o innej groźnej, judaizującej sekcie udającej katolików, a mówię o Neokatechumenacie. I tyle samo można się dowiedzieć o samej masonerii. Zanim człowiek nie przedostanie się do wyższych kręgów, nie wie o nich prawie nic. Widzi tylko POZORY.
Dziwi mnie trochę Pani pseudonim. Być może coś mówi o Pani.
W ogóle traktuję z najwyższym podejrzeniem wszelkie jakieś Kościoły w Kościele, które dysponują wielkimi funduszami i potężną organizacją. Mnie wystarcza zwykły Kościół, z jego parafiami i diecezjami.
Zwłaszcza, gdy można znaleźć różne dziwne rzeczy na ich temat.