Większość opinii „gromiących” Gomułkę (zostawił Polskę bez grosza zadłużenia, ale jakoś to umyka oponentom) i PRL są dokładnie powtarzaniem wciskanych schematów przez GW i innych szmatławców, które „pracowały” nad urabianiem opinii, które po jakimś czasie stały się „własnymi opiniami” (to jest dobrze opracowana sztuka manipulacji, jak widać po wpisach perfekcyjne psychiczne pranie…. Na początku lat 90-tych pojawiły się kolorowe szmatławce dla kobiet, porażające nie tylko kolorem, ale i tytułami np. takimi …”Zrobiła karierę, przestała być nauczycielką …została barmanką”!!!!) Kto dzisiaj szanuje nauczycieli tak jak kiedyś! Dla mnie chodzącej do świetnych PRL-owskich szkół, był to szok. Nauczyciele byli szanowani, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spotkała się z nauczycielem o kiepskich kwalifikacjach.
Czyli małymi kroczkami można tak ukształtować myślenie, że zaczyna działać wg tego tytułu, a wprowadzane zmiany nie dziwią!
Dzisiaj nauczycielka ma być młoda, najlepiej po licencjacie, nie musi mieć wiedzy, bo i tak rozwydrzonej bandzie niewiele przekaże, ale ma mieć papiery, podobać się uczniom , a z racji niewielkiego stażu i wykształcenia jest tania. Za rok, dwa zastąpi się ją młodszą „wersją”.
W PRLu było życie, dzisiejszy nieudacznik, bez pracy ma jakieś talenty, marzenia i w PRLu mógł żyć, realizować swoje marzenia, skromnie, bo skromnie, ale miał życie, grono podobnych jemu znajomych, a poza tym czy ten nieudacznik nie był dużo lepszą wersją dzisiejszego „udacznika”! Dzieci i młodzież w szkole miały nie tylko bibliotekę , salę gimnastyczną (moja szkoła miała także basen!). Sama uczęszczałam na pozalekcyjne zajęcia w szkole (darmowe), np. kółko języka angielskiego, polskiego, matematyczne, chemiczne (doskonałe), zajęcia SKS (pływanie, siatkówka). Moje dzieci nie miały już takich zajęć, za byle jakie extra lekcje trzeba było dobrze płacić. Parki były zadbane, kilkanaście odmian magnolii zobaczyłam w ówczesnych łódzkich parkach, a dzisiejszy niszczejący ogród w Powsinie straszy zaniedbaniem i ginącymi roślinami, moje dzieci nie widziały i nie zobaczą prawdziwego zadbanego parku.
NIGDY nie widziałam karła, w ostatnich 10 latach widziałam kilkadziesiąt osób (roczniki 1987 i wyżej), którym wystarczyłoby podać w odpowiednim momencie hormon wzrostu, w PRLu podawano go we właściwych dawkach, we właściwym czasie, gdyż w szkołach byli lekarze, pielęgniarki, dentyści, a hormon wzrostu dla dzieciaka zagrożonemu karłowatością był priorytetem (dzisiaj karmi się nim kulturystów i sportowców, z fatalnym dla nich skutkiem).
Teatrów było wiele i można było doznać „przeżycia duchowo-artystycznego”, dzisiaj prędzej zniesmaczysz się i zgorszysz i to za duże pieniądze.
Podwórka tętniły życiem, na niektórych rosły drzewa, kwitły bzy, na ławkach siedywali mieszkańcy kamienic i często wspólnie (nie grillowali!) grali na organkach, harmoniach, śpiewali , nie piszę o małym mieście, ale o dużej Łodzi (dzisiaj zniszczono zieleń, a podwórka wybetonowano i…w Polsce już nie ma życia podwórkowego, a dzieci piją piwo i bawią się w „słoneczko”, zrabowano naszym dzieciom nie tylko dzieciństwo, ale i niewinność. Większość naszych dzisiejszych dzieci to …półdebile.
Polska była żywa, zaludniona, NIKT nie wybierał ze śmietników i NIKT nie zamarzał na ulicy.
Nie piszę o polityce, nie piszę haseł propagandowych piszę TYLKO o różnicach w swoim życiu i moich znajomych i moich dzieci, ich przyjaciół. Od 10 roku życia piszę pamiętnik, więc NICZEGO nie wymyślam!
Zgadzam się z panem Mańkiem, że rozwój kraju poszedł w niezaplanowanym przez architektów kierunku, nie o to chodziło!
A puste półki, …nie byłam zainteresowana polityką, ale w tym wypadku dokładnie czułam odgórną manipulację, bo to stało się nagle, a „wyczyszczenie” półek było zbyt dokładne. Nikt głodny nie był, gdyż funkcjonowały małe sklepiki spożywcze, które zapewniały wszelki towar!
Wpis wyszedł długi, przepraszam.