Aby uproscic na czym polega dystrybutyzm, to moze posluze sie wlasnym przykladem jako fizyczny dowod na rzeczywistosc (faktycznosc) dystrybucji.
Otoz faktem jest, ze przepisalem 80% z 247 ksiazek ktore posiadam w wersji elektronicznej. Na przepisanie tychze ksiazek poswiecilem conajmniej 2 lata pracy po 8-10 godzin dziennie (oczywiscie nie w sensie ciaglego czasu). Wyslalem tylko o 1998 roku juz ponad 1.780.000 ksiazek i ponad 240 CD-ROM-ow w rozne czesci swiata. Ksiazki w wersji elektronicznej wysylam od 1993 roku i za zadna ksiazke i za zaden CD-ROM nigdy i od nikogo nie zazadalem (nie chcialem otrzymac) jakiejkolwiek zaplaty w formie pienieznej i takie dla mnie jest pojecie dystrybucji w doslownym tego slowa znaczeniu.
Jak by to wygladalo w sensie ekonomicznym? Otoz, w chwili obecnej, Polska posiada gaz lupkowy (jako przyklad podaje z zycia wziety). Firmy wydobywcze tego gazu nie sa tego gazu wlascicielami, ale swiadcza usluge wydobycia tego gazu, a wiec za wydobycie 100m/szesc. gazu zadaja np: 2 zlote, a cena rynkowa jest np:10 zlotych, a wiec roznica jest 8 zlotych. Te wlasnie 8 zlotych z kazdych 100m/szesc. gazu nalezy podzielic na kazdego obywatela RP z racji tego, iz to on jest wspolwlascicielem tegoz gazu i trzeba ten zysk wprowadzic do kieszeni kazdego obywatela bez wzgledu na wiek czy plec.
Tak to wlasnie powinno wygladac, a czy tak jest? No coz, to juz zupelnie inny temat…
==============================
jasiek toronto