Witam, mój 14 letni synek miał coś podobnego początkiem lipca- wysoka gorączka ok 40 st. przez 5 dni. Na wizycie, lekarz stwierdził, że to nie jest grypa. Syna leczyłem wit. C – ok 8 gr dziennie, tłustym wywarem z wołowiny ( mostek – te tzw. „najgorsze” kawałki poprzerastane tłuszczem) i żółtkami jaj. Cukier ( chleb, kasze, soki, owoce) poszły precz. Pilnowałem gorączki na poziomie 39 st. – ale nie aspiryną, która obniża za bardzo temperaturę, ale też osłabia naturalną walkę organizmu z infekcją. Mimo wypijania sporej ilości wody, oddawanie moczu było słabe, co wydaje się, mogłoby powodować zastoiny i koncentracje bakterii w nerkach ( na szczęście nie było zapalenia ).
Mimo podawania sporej ilości tłuszczów dzieciak po chorobie wyglądał jak cień.
Dlaczego postawiłem na tłuszcz…
Z dzieciństwa pamiętam jak na wsi, gdy ktoś zachorował, natychmiast sporządzano rosół z tłustej kury lub gęsi.
Postawcie Państwo 50 litrów wody w aluminiowym garze na kuchenkę, utrzymujcie temp. 39 st. przez dobę i sprawdźcie licznik.
Jeśli brakuje choć trochę „paliwa” na obronę, bakterie się namnażają i zapalają… wszystko.
No i odżywiają się wyłącznie cukrem.
W terapiach przeciwko boreliozie oprócz antybiotyków lekarze wzywają do natychmiastowego zaprzestania spożywania cukru (we wszelkiej postaci, jak wyżej) ).
W pozostałych przypadkach infekcji, cukier doktorkom nie przeszkadza i zalecają lekkie posiłki z kaszki, soków ( soki zawierają ok. 20 % cukru !! ) i chudziutkiego kurczaczka na parze.
Krętki boreliozy są stare jak świat. Zmienił się człowiek… cukrem.
Za sprawą spożywania cukru (w jabłkach), Adam i Ewa zaczęli chorować, ogłupieli i na koniec wylecieli z raju.