Pan Roman jednak przyznał, że „to nie krzyz budzi i wywoluje zgorszenie – ale fakt naduzycia i jego wykorzystania”. Nie krzyż, ale ludzie.
I o to właśnie mi chodziło.
O precyzyjne i niedwuznaczne wyrażanie myśli, a nie takie rozmazane, posoborowe mędzenie.
Niestety tej precyzji zabrakło u abp. Nycza. Odebrałem jego wypowiedź w jedyny możliwy sposób: ISTNIEJĄ SYTUACJE, GDZIE KRZYŻ JEST ZGORSZENIEM.