Tus mnie wacpan zagial ze szczetem.
Bieszczady to byla – i nadal jest -przeogromna milosc od pierwszego wejrzenia.
majac lat chyba 13-14 poszedlem sobie do kina na jakis tam film i dodatkiem do filmuy byl film o bieszczadzkich cerkiewkach .
Podkladem muzycznym byla piosenka ,ktora spiewal chyba Stan Borys:”Hej,Bieszczady,zielone..’
I tak to sie zaczelo..
Po raz pierwszy bylem w Bieszczadach w 1973.Mialem wtedy 19 lat.
Po zyciu w murach -tych prawdziwych i tych narzucanych- czulem sie po raz pierwszy-wolny.
Dotralo chyba do mnie to ,ze jestesmy czescia skladowa tego co nas otacza-tych zapachow,tego slonca..
Tego co bylo przed nami i bedzie po nas.
Po pworocie napisalem jakis wiersz.Nie wiem czy po tylu latach pamietam dokladnie ale sprobuje.
„Czy jestescie w stanie zrozumiec-kretyni-
co znaczy wloczega,beztroska,bezkresy..
Gdy idzie sie szlakami stopa nietknietymi,
gdy radosc sprawiaja zwykle wiejskie strzechy?
Czy wiecie co sie wtedy czuje
gdy cala natura szaleje z radosci?
Wam sie to uczucie nawet w snach nie wysni
wiec dalej swa szarzyzne po swiecie obnoscie..
Gdybyscie nas chcieli sadzic
na madrych naradach
Przyslijcie nam swe wnioski:
jestesmy w Bieszczadach.
Potem w latach 80-tych Gierek postanowil spacyfikowac Bieszczady i akcje harcerskie Bieszczady 78-79-80 mialy temu pomoc.
Panie Gajowy…
Mysle sobie ,ze nam blizej do siebie niz to sie wydaje na pirwszy rzut grantem:)
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy