#11.
Ma pan racje, bardzo podejrzany ten jego zyciorys. No i zaklamany, takze przez samego autora.
Obywatelstwo litewskie znaczylo tyle, ze Milosz podpisal volsliste. To bylo mile widziane i honorowane przez III Rzesze. Dlatego na uprzywilejowanym statusie „Freundlische Litauer” wyjechal legalnie do Generalnej Guberni, gdzie mial rozne przywileje w stosunku do Polakow.
Powyzej, #7. ktos napisal, ze byl „gejem”. Wg. mnie to jego kontakty z Iwaszkiewiczem bardziej kwalifikuja sie jako prostytucja meska, tak jak cale jego zycie bylo jedna wielka prostytucja.
O azyl poprosil dlatego, bo na swiatlo dzienne wyszla jego afera lozkowa z mloda zona komunistycznego ministra, ktory dopiero co sprowadzil ja z ZSRR i w Polsce czekala go straszna zemsta wysokiego aparatczyka. Tak wiec nie wyjechal z Polski ani z przyczyn ideologicznych ani materialnych. Przeciwnie, byl jak malo kto podpora stalinizmu, a materialnie mial status czerwonego ksiecia.
Wracajac jeszcze do wizyty Milosza w Wilnie. Dukal on „po radziecku” rownie zalosnie jak po angielsku. Mozna sie domyslic, ze po litewsku nie mowil, bo poprostu nie umial, a po polsku celowo nie chcial. Tak robi tylko prawdziwa GNIDA.