Nie pytaj, kiedy rządy splajtują, ale jak…
Tradycyjnych plajt raczej nie będzie. Ale manipulowanie przy inflacji albo sprzedawanie obligacji po zaniżonych cenach — czemu nie?
Na naszych oczach kończy się epoka, kiedy inwestowanie w papiery skarbowe było bezpieczną
operacją. Kraje rozwinięte są tak zadłużone, że wkrótce nie będą w stanie regulować swoich zobowiązań — tak przynajmniej uważają ekonomiści banku Morgan Stanley. Opublikowali wczoraj raport pod wiele mówiącym tytułem „Nie pytaj, kiedy rządy splajtują, ale jak”.
— Nie oczekujemy pełnych, oficjalnych bankructw w państwach rozwiniętych. Jednak obecna rentowność obligacji daje inwestorom bardzo małą ochronę przed sytuacją tzw. opresji finansowej, niezależnie od tego, jaką formę ona przyjmie — twierdzi Arnaud Mares.
„Opresją finansową” Morgan Stanley nazywa sytuację, kiedy państwo nie zamierza płacić pełnej kwoty zapisanej w obligacjach, choć wprost nie ogłasza bankructwa. Będąc w „opresji”, rządy wymyślają różne formy unikania wypłacenia należności. Mogą np. rozbuchać inflację ponad rentowność obligacji (płacą kwotę nominalną zapisaną w obligacji ale realnie płacą znacznie mniej). Mogą wprowadzić regulacje, zmuszające instytucje finansowe do kupowania od rządu papierów z oprocentowaniem poniżej rynkowego.
Prognoza ekonomistów banku Morgan Stanley jest wyjątkowo odważna. W nieco złagodzonej formie podobna opinia chodzi jednak ostatnio po głowie bardzo wielu ekonomistom.
— Nie uważam, że ten scenariusz jest przesądzony, ale też nie można go wykluczyć. Kryzys zaczął się na rynkach finansowych, przelał się do realnej gospodarki, a z niej do finansów publicznych. Wszyscy zastanawiają się, co będzie następne, szukają słabych punktów. To jak tupanie po polu minowym w poszukiwaniu min. Rynek długu jest tu jednym z podejrzanych — mówi Marcin Mróz, główny ekonomista Fortis Banku.
http://www.pb.pl/2/a/2010/08/27/Nie_pytaj_kiedy_rzady_splajtuja_ale_jak