Witam!
Z Moskwy do Warszawy jezdzimy przez te same okolice, ktore opisane sa w artykule /Minsk, Slonim, Bobrowniki/.
Rzeczywiscie, wiernie oddal autor wyglad bialoruskich drog, poboczy i pol. Chce cos dodac o samych gospodarzach. Mianowicie, pewnego razu, jedziemy sobie jakby nigdy nic, dojezdzamy do granicy bialorusko-polskiej, szczesliwi, ze wieksza czesc drogi za nami a tu okazuje sie, ze nie mam potrzebnej wizy tranzytowej na przejazd przez Bialorus. Do tej pory nie wiem, czy straszyl mnie ten pogranicznik powrotem do Moskwy -tak dla rozrywki, czy jak…? Bo kiedy moja szczeka juz lezala na asfalcie, podpowiedzial wyjscie z sytuacji. Pojechalismy do najblizszego miasteczka i tam na komisariacie zrobiono mi te wize od reki. Dodam, ze byla sobota wieczor i naczelnik wezwal pracownice z domu (!).
Jesli ten koniak, ktory Jej zostawilismy ktos nazwie „lapowka” to…,bardzo milo jest zostawiac takie „lapowki” tak milym i uczynnym ludziom.
Wszystkim jadacym na wschod zycze wspanialych wschodow slonca – jesli wyjedziecie dostatecznie wczesnie, zadne wiezowce nie zaslonia wam tego widoku!
-pozdrawiam z Moskwy – swiblowo.