Ad 2.
Chrystus dotrzyma słowa. Kościół katolicki nie zginie. Jest bowiem „reszta”, która się trzyma i która w wyznaczonym przez Boga czasie rozszerzy swoje oddziaływanie na innych wierzących, którzy ostatecznie zostaną oszukani przez posoborowie. Zatem, zginie tylko posoborowie, tzn. zostanie z własnej woli, tj. z woli modernistycznie usposobionych hierarchów rozmyte „ekumenicznie” w jednej światowej, „uniwersalnej” i masońskiej religii, łączącej w jeden „kościół” właśnie posoborowie, niedobitki protestantyzmu oraz wszystkie pozostałe, pogańskie religie, włącznie z islamem i wszystkimi tzw. religiami i „duchowościami” wschodu…
Skomentuj Kwestia żydowska w świetle nauki Kościoła Katolickiego, którego autorem jest Toni
Skomentuj Wolne tematy (50 – 2014), którego autorem jest revers
[url=http://postimg.org/image/b9bqmcpzz/][img]http://s27.postimg.org/b9bqmcpzz/ukry.jpg[/img][/url]
Skomentuj Panika w Kijowie, którego autorem jest revers
Skomentuj Wolne tematy (50 – 2014), którego autorem jest revers
Skomentuj Wolne tematy (50 – 2014), którego autorem jest Siggi
Skomentuj Odpowiedź Moskwy na incydent z samolotem, którego autorem jest Romank
Dzieki panie Wladek…
ostatnie wystapienie prof Lyndona B. LaRouche…z prosba o dopkladne wysluchanie tego 92letniego ekonomisty i polityka, ktry od wielu lat jest koscia w gardle oligarchii…
Szczegolnei dla Polakow wazna jest czesc, ktora poswiecil Polakom i Polsce w obecnej sytuacji…
od 18 min….
Nie jest to przyjemna ocena..ale jak najbardziej realna.
Zastanowcie sie Panstwo dobrze nad tym co powiedzial LaRouche….znam prof od roku 1984…jest on wielkim przyjacielem Polakow i dobrze nam zawsze zyczyl…Jego Ruch zalozyl bazujac na pryncypiach zlikwidowanej Slidarnosci i nazwal go New Solidarity..tak nazywal sie jego ruch i periodyk jaki wydawal w latach 80 kiedy startowal na prezydenta razem z Bushem seniorem,,,.to co sie natomiast zaczelo dziac po roku 1990…po tym, jak sfalszowano wybory i odebrano zwyciestwo panu Stanislawowi Tyminskiemu…
wlasnie nikt inny tylko Prof LaRouche powiedzial..przejela was kamaryla Brytyjska i jej lackies…..
Probowal pomoc Lepperowi, ale uznal ,ze to nie pewny pajac…i wycofal wszystkich ludzi z Polski…a byla tam pani Ania Kaczor-Wei z mezem, ktorzy rozpracowywali idee Solidarnosci, zwlaszcza idee Polski Solidarnej i Samorzadnej,,,,to na czym dokonano wielkich przemian w Chinach i dzis podejmuje to BRICS….
CI Bitish Lackies olipachates taxcy Zdradkowie Cykorscy… traktowali ich w Polsce , jeszcze gorzej niz pana Tyminskiego,,,nie bylo pomyj ,zeby na nich nie wylano…dzis powtarza rzad polski stare bledy,sprzed wojny – po ktorych nie podniesiemy sie- jako narod..
Sytuacja jest o wiele powazniejsza niz wydaje sie najwiekszm realistom..jedny ze scenariuszy jest rozdarcie Polski i Ukrainy i reorganizacja…Zachod i Polnoc zwiazany z ekonomia i administracja Niemiec.. Ukraina rozdarta , Wschod i Poludnie skonfederowane z Rosja , Wolyn i Zytomierz do Bialorusi … w wersji korzytnej i w wersji najmniejkorzystnej z reszta…. Rzeczypospolita Obojga Narodow z Halyczyna i Podolem..i Wolyniem, Zytomierzem…
TO przy obecnym opustoszenui Podkarpacia i nasiedlaniu go Ukraincami opuszczajacymi Wschod Ukrainy..wykonczy nas Polakow- jako Narod….
DO tego doprowadzily te obecne rzady POPiSu….
Skomentuj Islam już za bramą, którego autorem jest Romank
Nier boje ie kalifatu….ale Chanatu…Khazarow,,,,to piersze to odwracanie uwagi od drugiego…
Skomentuj Islam już za bramą, którego autorem jest Filo
27
Magda
W Polsce sa muzulmanie. Od dawien dawna. Ponad 600 lat.
I na Krymie sa. I na Ukrainie. I w Uzbekistanie.
I na Ukrainie akurat nie muzulmanie zaczeli zadyme.
W wielu przypadkach polityka jest ponad-religijna. A w kazdym razie probuje manipulowac religia.
Wiedza o tym zupelnie swieccy syjonisci poslugujac sie misinterpretacja religii judaizmu.
Skomentuj Odpowiedź Moskwy na incydent z samolotem, którego autorem jest Romank
Juz paraduja panei Kazek:-))
Skomentuj Odpowiedź Moskwy na incydent z samolotem, którego autorem jest Siggi
Polska, Ruś i racja stanu
Andrzej Romanowski
26.08.2014 ,
Westerplatte, 1 września 2009 r. Władimir Putin jako premier Rosji brał udział w obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej
Westerplatte, 1 września 2009 r. Władimir Putin jako premier Rosji brał udział w obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej (DAMIAN KRAMSKI)
.
– Polska po osiągnięciu celów strategicznych, czyli członkostwa w NATO i UE, nie miała żadnego powodu przyjmować wobec Rosji postawy konfrontacyjnej. Nie powinna być jastrzębiem – raczej gołębiem, mediatorem, uważa publicysta Andrzej Romanowski.
Marcowa aneksja Krymu przez Rosję jest w powojennej Europie wydarzeniem bez precedensu. Nie bez powodu jedynym porównaniem wydają się działania Adolfa Hitlera w 1938 r. Ale z takich analogii niewiele wynika.
W oczach Wschodu
Rosja czuje się spadkobiercą Rusi. Kijów jest jej kolebką, miastem świętym, Doniecczyzna i Ługańszczyzna zaś leżały na terenie państwa moskiewskiego również wtedy, gdy kolonizowali je ukraińscy Kozacy. Krym został zdobyty w XVIII w. przez Rosję i w większości zasiedlony przez Rosjan (Ukrainie podarowano go zaledwie 60 lat temu), a Sewastopol do dziś pozostaje symbolem chwały rosyjskiego oręża. Do względów historycznych dołącza się ekonomiczny: kopalnie, huty i fabryki Zagłębia Donieckiego zakładano nie na potrzeby Ukrainy, lecz całego imperium. Może zaś najważniejszy jest aspekt podniesiony ostatnio przez prof. Adama Daniela Rotfelda: obawa, że Ukraina skopiuje wzory z Zachodu – dla reżimu Putina zabójcze.
A jednak mimo wszystkich tych okoliczności ostatnie ćwierćwiecze dowiodło, że Rosja gotowa jest przyjąć istnienie odrębnej Ukrainy. Jak dalece miałaby to być odrębność formalna, to oczywiście sprawa inna. Ale warto zauważyć, że od roku 1989 obszar panowania bądź wpływu Rosji nieustannie się kurczy (wyjątkami są zgniecenie rebelii Czeczenii oraz poddanie swej kontroli części terytorium Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej). W historii tego kraju, rozszerzającego się od XV do XX wieku drogą systematycznych podbojów, jest to więc nowość. Mimo to w Polsce panuje oczekiwanie, by Rosja cofała się nadal.
Jeżeli jednak w dniach pomarańczowej rewolucji nawet Putin wykazał powściągliwość, to już trudno sobie wyobrazić, by nie tylko on, ale też Michaił Gorbaczow czy Borys Jelcyn zgodzili się kiedykolwiek na pożeglowanie Ukrainy do świata zachodniego. Ukraina zachodnia byłaby może jeszcze do rozważenia – i pewnie nieprzypadkowo Władimir Żyrinowski sondował możliwość podzielenia się tym obszarem z Polską. Ale rosyjskojęzyczny wschód? Gorbaczow w każdym razie natychmiast poparł aneksję Krymu.
Prof. Jan Widacki pisał niedawno: „Była szansa na to, że w ciągu dwóch pokoleń Ukraina się zunifikuje, jej mieszkańcy urodzeni w niepodległej republice poczują się obywatelami jednego państwa. To wymagało czasu i spokoju. Europa Zachodnia i Polska powinny ewolucyjne procesy na Ukrainie mądrze wspierać ( ). Powoli, acz systematycznie przyciągać do świata zachodniego, a przy tym nie drażnić Rosji. Pozwolić nadal lawirować między Rosją a Zachodem, równocześnie krok po kroku wiązać z Europą. Elementarna znajomość realiów Europy Wschodniej podpowiadała, że gwałtownego przeciągania na Wschód czy na Zachód Ukraina jako państwo może nie wytrzymać. Może się rozpaść. Tymczasem co zrobiono? Właściwie wszystko, czego robić nie było wolno. Niestety, niemały udział w tym ukraińskim dramacie mają nasi politycy. Chciano gwałtownie wyrwać Ukrainę spod wpływów Rosji, łudząc nierealną jeszcze przez wiele lat nadzieją przyjęcia do Unii Europejskiej”. („Przegląd” nr 20).
Nasza odpowiedzialność
Istotnie. Polska, podtrzymując dążenia Ukraińców do systemu „takiego jak na Zachodzie”, wspierała działania wymierzone w prezydenta Wiktora Janukowycza i jak w 2008 r. w Gruzji opowiadała się za wszystkim, co tylko może zaszkodzić Rosji. Działania takie niosły oczywiste ryzyko, czy jednak miały sens?
Czy pod rządami Janukowycza Ukraina rzeczywiście stałaby się rosyjskim protektoratem? To wielkie i ludne państwo zawieszone między Wschodem a Zachodem, przyjazne Rosji i Zachodowi (choć pewnie Rosji bardziej), zostałoby wtedy co prawda skazane na dryf, nie byłoby państwem marzeń, zwłaszcza dla Ukraińców ze Lwowa, ale zarazem zachowałoby terytorialną integralność i miałoby poczucie bezpieczeństwa. Ukraina Janukowycza miała szansę – choćby tylko teoretyczną – stać się europejskim łącznikiem, krajem europejskiej równowagi. Jednak takiej opcji w ogóle w Polsce nie rozważano. W konflikcie rozdzierającym Ukrainę nasza opinia publiczna, a po części też rząd, opowiedziała się przeciw ukraińskiej władzy legalnej, dysponującej mandatem demokratycznym.
Nie rozważaliśmy też regionalizacji Ukrainy. Nasi publicyści bili na alarm: to byłby wstęp do rozpadu tego państwa! Prawda, tak mogło się stać. Czy jednak dziś, gdy od miesięcy płonie wschód Ukrainy, ryzyko rozpadu jest mniejsze? Gdyby swego czasu z projektem regionalizacji wystąpiły władze ukraińskie, odebrałyby Rosji jej podstawowy atut. Czy Rosja znalazłaby inny pretekst? Możliwe. Ale nawet gdyby przyjąć, że jej celem jest wchłonięcie Ukrainy (co nader prawdopodobne), to nie ma już pewności, by w sytuacji państwa jakoś z nią związanego takie działania zachowały prawomocność.
Przed dziesięciu laty byłem entuzjastą pomarańczowej rewolucji, a mój syn jeździł do Kijowa manifestować z Ukraińcami. Jednak podobną polską solidarność w latach 2013-14, a więc już w innych politycznych uwarunkowaniach, przyjmowałem źle. Bo czy chodziło o dobro Ukrainy, czy o to, by dopiec potężniejącej Rosji?
W lipcu 2012 r. obserwowaliśmy z synem we Lwowie protesty przeciw przyjętej właśnie ustawie o podstawach państwowej polityki językowej. Rozumiałem wątpliwości wobec trybu przyjętej ustawy, przyjmowałem do wiadomości jej kontrowersyjność dla Ukraińców, ale nienawiść do „mówiących inaczej” – do ludzi rosyjskojęzycznych niechcących być obywatelami drugiej kategorii – była dla mnie szokująca. W ten sposób – myślałem – nie buduje się państwa.
Nasza rusofobia
System polityczny stworzony przez Putina jest tyleż anachroniczny, co niebezpieczny. W Polsce i Europie budzi on lęk, a za nim chęć przeciwstawienia się, żądzę odwetu. Jednak Putin kiedyś odejdzie, a Rosja pozostanie. Chodzi więc o to, by nawzajem zadać sobie możliwie najmniej ran, by w chwili lepszej koniunktury wrócić do stosunków, których perspektywa zarysowała się u progu lat 90. Rosja przecież niejedno ma imię. Nawet niewola, którą zafundowała Polsce czy Ukrainie (znacznie bardziej Ukrainie!), wyrządziła nie tylko wiele złego, lecz – paradoksalnie i mimochodem – również trochę dobrego. W końcu jednoczenie ziem ukraińskich od XVIII do XX w. było nie do pomyślenia bez rosyjskiego, a potem sowieckiego, oręża. Mutatis mutandis, podobną formułę dałoby się odnieść do dzisiejszej Polski. „Rzec można, że Polska istnieje z woli i łaski Stalina” – pisał w „Roku myśliwego” Czesław Miłosz.
Po falach mrozu przychodzą w Rosji okresy odwilży. A obok antypolskiej wrogości istniały zawsze olbrzymie obszary życzliwości, przyjaźni, fascynacji, nawet propolskiego snobizmu. Było więc na czym budować, zwłaszcza w okresie większej rosyjskiej otwartości. Ale nawet gdyby tego nie było, aktualne pozostawało wezwanie Cypriana Norwida: „Granicząc z Rosją, trzeba w niej mieć swą partię”.
Aby jednak mieć taką partię, trzeba najpierw Rosję zrozumieć. Na wzajemnym zrozumieniu polskiej i rosyjskiej misji dziejowej budowali niegdyś swe polityczne koncepcje Adam Czartoryski, Aleksander Wielopolski, Roman Dmowski. Dziś, zakorzenieni w NATO i Unii Europejskiej, wzięliśmy Rosję w nawias – od czasu do czasu gramy jej tylko na nosie. Na co dzień zostawiliśmy ją samą – z jej kompleksami i frustracjami po „największej katastrofie geopolitycznej XX wieku”. Przestało nam zależeć na obecności kultury polskiej w Rosji. Nie zadbaliśmy o „polską partię”. A jakkolwiek jest zróżnicowana polska opinia na temat Rosji, to najsilniej daje o sobie znać specyficzny polski patriotyzm. Specyficzny – bo myślowo prostacki. Jego imperatywem jest szkodzenie Rosji, gdzie tylko się da, w naiwnej wierze, że odepchnie się ją dalej od naszych granic (Tomasz Sakiewicz już wzywa do wysłania na Ukrainę polskiego korpusu). Nie bierze się pod uwagę, że rezultat takiej postawy może być odwrotny – obudzi w Rosjanach ducha „obrony”. „Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę” – krzyczał 12 sierpnia 2008 r. w Tbilisi prezydent RP Lech Kaczyński i trudno o lepszy przykład fanfaronady: jałowego drażnienia Rosji i braku odpowiedzialności za słowa. W Polsce pokazujemy (prywatnie jest inaczej), jak bardzo Rosji nie lubimy. Nasza narracja na temat tego kraju jest w najlepszym razie protekcjonalna, ironiczna, doszukująca się wszędzie (nawet w olimpiadzie w Soczi) tendencji imperialnych, ślepa na wszystko, co w Rosji mogłoby być sympatyczne. Jednak polska rusofobia wynika nie tylko, i chyba nie przede wszystkim, z urazów z czasu niewoli. Jej podłożem jest wywiedzione z sarmatyzmu przeświadczenie o polskiej wyższości kulturalnej. Może więc warto przypomnieć, że ulicami Warszawy płynęły rynsztoki tak długo, aż przybył tu carski generał Sokrat Starynkiewicz i wprowadził kanalizację.
Polska rusofobia nie ma większego politycznego znaczenia, ale wzmacnia myślenie odwetowe na Kremlu. Szkoda, że w minionym ćwierćwieczu nie szukaliśmy sposobności, by wykonać wobec Rosji jakiś gest przyjaźni i sympatii pokazujący jej, że politykę otwarcia prowadzić było warto. Co by na przykład się stało, gdyby w Warszawie, na pałacu Morsztynów przy ul. Miodowej 10, odsłonić tablicę informującą, że od 14 lipca do 4 września 1707 r. gościł tu car Piotr I? Że ten największy władca Rosji źle się zapisał w historii Polski? Akurat wtedy przybył jako sojusznik legalnego polskiego króla.
Nasza przegrana
W zrozumiałej, lecz krótkowzrocznej trosce o własne bezpieczeństwo udowodniliśmy więc Rosji, że nie jesteśmy jej życzliwi. Ale udowodniliśmy też coś znacznie poważniejszego. Pokazaliśmy, że rosyjska polityka otwarcia – rozpoczęta przez Gorbaczowa, kontynuowana przez Jelcyna i nawet jeszcze przez Putina, który pięć lat temu mówił na Westerplatte rzeczy dla rosyjskiego ucha rewolucyjne – jest drogą do politycznej zapaści. „Wspólny europejski dom” okazał się miejscem, z którego ten i ów Rosję wyprasza, w którym dochodzą do głosu antyrosyjskie fobie, niekiedy na granicy paranoi. Tymczasem Polska – po osiągnięciu celów strategicznych, czyli członkostwa w NATO i UE – nie miała żadnego powodu, by przyjmować wobec Rosji postawę konfrontacyjną. Nie powinna być jastrzębiem – raczej gołębiem, mediatorem. Zwłaszcza dziś, gdy Unii Europejskiej, w tym naszemu środkowoeuropejskiemu regionowi (vide stanowisko Węgier czy Słowacji), daleko w sprawie Ukrainy do jednomyślności, Polska jako jastrząb sporo ryzykuje na przyszłość, a traci na skuteczności obecnie.
Przegrywamy nie dlatego, że nie docenialiśmy zagrożenia rosyjskiego. Przegrywamy, bo to zagrożenie przecenialiśmy. Bo przecież nie każdy krok Rosji był w przeszłości obliczony na konfrontację. Porównując rosyjsko-niemiecki kontrakt gazowy do paktu Ribbentrop-Mołotow, sami pozbawialiśmy się wiarygodności. Wydaje się, że elity polityczne wyrosłe z ruchu „Solidarności”, rządzące się etosem walki, zawsze też wobec siebie bezkrytyczne, nie potrafią zmierzyć się z zagrożeniem, gdy stało się realne. Dziś, jak niegdyś Lech Kaczyński, dużo mówimy, protestujemy, piętnujemy i żądamy sankcji, w dodatku licytujemy się na radykalizm. Nie mamy jednak pomysłu na Rosję, na dobrosąsiedzkie z nią stosunki – jak już niczego jej nie znajdziemy, to przynajmniej zażądamy, by Katyń uznać za ludobójstwo.
Dziś z rosyjsko-ukraińskiej konfrontacji nie widać wyjścia. Rosja – by zacytować opinię z początków Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – „nie ma się już dokąd cofać”. I nie może odpuszczać Ukrainy, fundując sobie powstanie państwa bardziej jeszcze niż Polska antyrosyjskiego. Ale i Ukraina nie ma się dokąd cofać: nie może wszak handlować własnym terytorium. Z kolei Europa, pomna doświadczeń Monachium, jest świadoma, że rewizja granic to droga w przepaść: wszak Hitler też mówił, że Sudety są jego „ostatnim żądaniem terytorialnym”. Takich sprzeczności nie da się rozwiązać bezboleśnie. Wyjścia są dwa: otwarta wojna lub „druga Jałta”. Ani do jednego, ani do drugiego nie wolno dopuścić.
Jaka więc nauka płynie dla Polski z konfliktu ukraińskiego? Że czynnikiem stałym polskiej polityki była i pozostaje Rosja. Trzeba więc myśleć. Najlepiej przed szkodą. Jednak lepiej późno niż wcale.
*Andrzej Romanowski – profesor na Wydziale Polonistyki UJ i w Instytucie Historii PAN, publicysta
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16529003,Polska__Rus_i_racja_stanu.html#ixzz3BwF10h4p
Skomentuj Wolne tematy (50 – 2014), którego autorem jest Juliusz Prawdzic-Tell
Ad. 124:
To wszystko nie trzyma się kupy. Jest KILKA wersji tego wydarzenia a ja myślałem, że chodziło o dług żyrowy Andrzeja Jaroszewicza, ale to był Szczurzy Ogon dla kamuflarzu. To że nazwiska Słonia nie ma w ŻADNEJ wersji jest istotne, gdyż był on – i jest nadal – NIECENZURALNY.
Sprawa wygląda tak, że Jaroszewicz, Komar i Lottari z polską Dupą NASZLI Słonia w jego willi, na co ten nie był przygotowany, gdyż wysłał swą Dupę PO WÓDKĘ. Wówczas Goście rozebrali żartobliwie Słonia, zaprowadzili do łazienki i UTOPILI w wannie.
Gdy wróciła Dupa Słonia to powiedzieli, że Słoń się kąpie więc żartobliwie ją rozebrali i też UTOPILI. Potem do łazienki, która była OTWARTA, weszła Dupa Lottariego i podniosła WRZASK: W przelewającej się wannie leżały dwa ciała.
Wezwano Pogotowie i Milicję a przed willą stała grupa ludzi czyli Ochroniarzy. JAROSZEWICZ reprezentował Premiera, który był generałem SmerSza, KOMAR Prezydenta Polski, który był agentem Mossadu a Lottari chyba Watykan czyli mafię sycylijską. Był jeszcze utopiony Słoń, który reprezentował IV podmiot polityczny jakim byli Prawdzice, ale na ministeriat finansów mego stryja Moskwa nie zgodziła się, wobec czego był Niecenzuralny, zwłaszcza po opryskliwym odrzuceniu moskiewskiej propozycji objęcia stanowiska Wiceministra finansów, a TYLKO JA byłem Wypłacalny z racji minireaktora URSZULA SIPIŃSKA, czym miałem dojście do Waszyngtonu.
Chodziło więc nie o Dług Żyrowy, ale o PODZIAŁ Złota Włastów pomiędzy Moskwę, Tel Awiw i Watykan, z której to sprawy została wyeliminowana Polska utopieniem Słonia, którego nazwisko zostało UTAJNIONE, gdyż miało odniesienie do Prawdziców.
Potem wyeliminowano też Moskwę, przez zakupienie przez Franza J. Straussa w Akademii Nauk NRD mojej Funkcjonalnej Chronologii Architektury Niemieckiej za 8 miliardów DM ze Skarbu III Rzeszy na tajnym koncie szwajcarskim, co można sprawdzić.
Skomentuj Odpowiedź Moskwy na incydent z samolotem, którego autorem jest Romank
Panie Siggi…komu to pan chce tlumaczyc????
Jest niestety za pozno…i nikt NIC nie zrobi!!!!! Ni ema ludzi, nie ma organizacji nir ma jaj…luznew grupki wlaczace ze soba…napuszczane ..zyjace na mitach i bzdetach jak nei przymierzajac sam pan widzi:-)))
Pisalem nie tak dawno, ze oglaszam sezon polowan na banderowcow…wlasnie koncza mimo ze do sezonu daleko:-)))nie ma batalionu Donbas…ProSieki gnija w Limanach…. zostawiweni przez syowskich wladcow na zatluczeni jak psy przez swoich wlasnych braci…
Cwane…pozbyc sie ich w walce o zlob:-)))
Skomentuj Islam już za bramą, którego autorem jest Romank
Eeee pan Wilomski juz jak spointuje to mozna penc:-))))
Wielka katedra emmpstrem bzdremmmm w Egipcie stoja piramidym, a dookola sami muzulmanie,
Poacy sa wierni, ale do partii nalezalo 3, 8mln ludzi….donosilo dwa razy tyle…nawet ksiaza….
bo 15 mln zawsze nei ma zielonegao pojecia co sie dzieje..micha , kima i dnia ni ma….
Skomentuj Tusk zmyka do Brukseli. Kto nowym premierem?, którego autorem jest nimes
Tusk przewodniczącym RE to jest gorsza wiadomość niż jakby miał nim zostać ktoś z Niemieckich polityków. Facet na którego konto CDU przelewało pieniadze będzie realizował w UE jedynie Niemiecki oraz Amerykański interes bo amerykanie posiadają na Tuska niejedną „taśmę prawdy” a przy tym moralna odpowiedzialność za jego działania będzie spadać na Polskę i Polaków. Chłoptaś od brudnej roboty pod rozkazami Angeli i Obamby a jednocześnie pod szyldem „Polak”, jest się z czego cieszyć…
Skomentuj Francja: masoni zaniepokojeni „antymasonizmem”, a przecież „nie mają nic do ukrycia”, którego autorem jest Marucha
Re 21, 23, 24, 25, 26, 27:
Panie JO, kto Panu powiedział, że chodzę w jeansach? Mam akurat na sobie uczciwe spodnie drwalskie z dużą liczbą głębokich kieszeni.
Kto Panu powiedział, że zachowuję się i staram wyglądać jak młody? Czy Pan oszalał i zaczął wierzyć w swe zdolności jasnowidzenia?
A że wciąż jakąś tam kondycję posiadam (choć to może tylko 50% tego, co miałem jeszcze 5 lat temu) – to co, mam się tego wstydzić?
I w ogóle do czego odnoszą się Pana wpisy? Do masonerii i masonizmu?
Skomentuj NIK potwierdza okupacyjny charakter III RP, którego autorem jest Toni
Ad. 24.
Zgadzam się, ale z jednym zastrzeżeniem: przedstawiony hasłowo program (Trzymac sie PRAWDY-DROGI-ZYCIA) jest adekwatny w odniesieniu do jednostek. Problem kształtowania jednostek i oddziaływania na jednostki społeczeństwa, to tylko jedna strona medalu. Rasowego polityka powinno także interesować oddziaływanie na całą zbiorowość. Oddziaływanie na poszczególne jednostki i oddziaływanie na całą zbiorowość powinny spotkać się gdzieś „w połowie drogi”. Wtedy to akcja polityczna osiąga maksymalną skuteczność.
Skomentuj Tusk zmyka do Brukseli. Kto nowym premierem?, którego autorem jest revers
Kopacz, Szczurek, obecny Minister Wojny.
Od 1 listopada praktycznie zadne znaczenie, chyba tylko w przypadku otawartej wojny z Rosja, bylo by przyspieszyc niektore procedury naboru miesa armatniego, i przerzutu sprzetu wojennego, kontrybucji dla dofinansowania wojny. ECB otwarcie nawoluje juz do wyprawy Napoleona na Wschod – tylko bez Le Pen.
A co bezie jak Tusk wroci z posadki unijnej, przyzwyczajony do 30 osobowego zespolu doracow z gabinetu, 3 Kamerdynerow za jedyne 300 tys. rocznie.
Skomentuj Antypolska „Gazeta Polska”., którego autorem jest Boydar
Pan, Panie Romanie, jawi mi się czasami jako polska wersja szariato-taliba. Siostrę, która dała się zgwałcić, trzeba ukamienować. Bo przecież nie krzyczała zbyt głośno. I nie obchodzi Pana, że miała własne majtki wepchnięte do gardła. honor rodziny ucierpiał, trzeba zmyć go krwią. Z Pana komentarzy zieje nienawiścią, z rzadka okraszoną wymyślnym szyderstwem. Długo sobie zadawałem pytanie, do kogo. Kogo Pan tak nienawidzi. Dzisiaj wydaje mi się, że przeniósł Pan to uczucie z tych, którzy byli naprawdę winni, na tych którzy stali się świadkami Pańskiej klęski. Gdyby to jeszcze rzecz dotyczyła kalifaktorów, zrozumiał bym. Ale Pan chyba już nawet nie ma ochoty na odróżnianie. Czy Pan chce czy nie, ta cecha łączy Pana i np. własnie Michalkiewicza; żaden z Was nie napisał nigdy nic POZYTYWNEGO. Bo Wy tego już nie potraficie; poczucie bycia oszukanym wywarło na was tak niezatarte piętno, że zmieniło Wasze psychiki w perfekcyjne ‚demolition hammers’.
Skomentuj Skąd te kolejne klęski sił pro-kijowskich?, którego autorem jest Zerohero
Faktycznie Panie JO. Lepper mógł być jedynym znanym politykiem, który głośno by się postawił.
Skomentuj Wolne tematy (50 – 2014), którego autorem jest Guła
Ale teraz, kiedy zimny rosyjski czekista Putin po raz kolejny „wkroczył” na Ukrainę, podobnie jak „wkraczał” tam już od co najmniej 6 miesięcy, tak nie będzie. Świat na pewno kiwnie palcem, to znaczy – groźnie kiwnie palcem w bucie, bo oto pojawiło się nowe zmartwienie w postaci Kalifatu, którego panowanie rozszerza się z północnego Iraku i Syrii coraz dalej i dalej.
Prezydent Obama, który tego dżina nie tylko wyhodował, ale i wypuścił z butelki, a teraz gorączkowo pragnie wsadzić go tam z powrotem, zwłaszcza po owianej mgłą tajemnicy naradzie z ruskimi szachistami w Finlandii, najwyraźniej nie ma już głowy do tej całej Ukrainy, a w tej sytuacji inicjatywę ponownie przejmują strategiczni partnerzy, to znaczy – Nasza Złota Pani i zimny rosyjski czekista Putin …
… A teraz, jeśli przyjąć, że tym razem premier Arszenik Jaceniuk alarmuje o rosyjskim „wkroczeniu” zasadnie, wygląda na to, że zimny rosyjski czekista Putin wykorzystując zaabsorbowanie prezydenta Obamy wpychaniem straszliwego kalifackiego dżina z powrotem do butelki, wyrąbuje sobie korytarz do Krymu wzdłuż Morza Azowskiego. Na pewno spotkają go z tego tytułu nowe sankcje, jeszcze surowsze od poprzednich
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3198
……………………….
W wyniku konfliktu na Ukrainie, doszło do najważniejszego sojuszu w XXI wieku. Porozumienie to będzie miało swoje dalekosiężne skutki, jeśli wytrzyma probe czasu jednego roku: Sojusz Rosja-Iran z Ukrainą i Polską w tle-widziane z USA
Rosja – Iran i owszem ale Ukraina i Polska?
Ślepa ta Mańka, czy co. Przekaż tym rzymianom że nic z tego.