Warto wiedzieć o tym wpisie, bo jak żaden do tej pory nadaje prawdziwy wymiar „Solidarności”, którą ktoś nam chce na siłę wcisnąć między Wałęsę, Mazowieckiego i nieświadomą swojej roli, panią Krzywonos:
http://niepoprawni.pl/blog/394/oswiadczenie-wojciecha-stawiszynskiego
Oświadczenie Wojciecha Stawiszyńskiego
Nie byłem przywódcą Solidarności, ani tym bardziej jej
„legendą”. Byłem jednym z milionów jej członków (1980-81) i jednym z tysięcy (1982-89) działającym w podziemiu.Osoby, które podpisały znane oświadczenie z 31 sierpnia 2010 r. były w tamtych latach moimi dowódcami i bohaterami (nie wszystkie).
Treść ich oświadczenia budzi mój zdecydowany sprzeciw.
Jeżeli „Sierpień” jest – a z tym się zgadzam – „(…) symbolem polskiej demokracji i społeczeństwa obywatelskiego”, to jak można domagać się, aby Państwo Polskie było wyłącznym organizatorem obchodów rocznicowych?
I na czym niby ma polegać odwaga „cywilna i polityczna” Państwa ?
„(…) Od dwudziestu lat rocznice służą do zabijania tradycji i pamięci o tamtych czasach” – stwierdzenie to jest tak nieprawdziwe, że aż absurdalne.
A któż to narzuca jedyną poprawną wersję tej tradycji i pamięci? Czyż nie autorzy oświadczenia i ich środowiska polityczne?
Nie zgadzam się też z tezą, że obchody tegoroczne zakończyły się kompromitacją. Jeżeli ktoś się skompromitował, to tylu kilku polityków i komentatorów.
I wreszcie „(…) obecna Solidarność poza znakiem graficznym nie ma nic wspólnego z tradycjami Sierpnia i odwagą jego przywódców w stanie wojennym” – to kolejne, arbitralne, sprzeczne z faktami i zdrowym rozsądkiem stwierdzenie.
Mógłbym zapytać: a co wspólnego ma DZIŚ Lech Wałęsa i inni podpisani z tradycjami „Sierpnia” i odwagą jego przywódców w stanie wojennym?
Wojciech Stawiszyński